Krzysztof Wądrzyk, choć jeszcze kilka tygodni temu był daleki od składania wiążących deklaracji odnośnie najbliższej przyszłości, zdecydował się opuścić Beskid Andrychów. Mówi się, że w przyszłym sezonie ma poprowadzić Tempo Białka, które chce powalczyć o najwyższe cele w wadowickiej okręgówce. - Na dzisiaj nie podjąłem żadnej decyzji odnośnie swojej przyszłości – wyjawił były już szkoleniowiec Beskidu. - Najpierw wyjeżdżam z rodziną, dla której miałem mało czasu, na wakacje. Po powrocie z nich, czyli po 10 lipca, podejmę decyzję, czy podejmę kolejne sportowe wyzwane. Na brak ofert nie mogę narzekać.
Wądrzyk przyznaje, że jego decyzja jest przemyślana. - Już w lutym, po wyborach zarządu, zdecdyowałem, że poprowadzę Beskid tylko do końca sezonu, a już od miesiąca wiadomo było, że moje obowiązki przejmie Jakub Adamus – były szkoleniowiec Beskidu wyjawia okoliczności swojego odejścia. - Wykonałem swoje zadanie, czyli utrzymałem zespół na czwartoligowym poziomie. Być może jeszcze kiedyś powrócę do Beskidu, bo ten klub na zawsze pozostanie w moim sercu, ale na dzisiaj temat jest zamknięty.
Jakub Adamus już przed rokiem był przymierzany do pracy w Beskidzie. Wtedy jednak, po spadku z trzeciej ligi, nie podjął się wyzwania. Wtedy w roli strażaka pojawił się Krzysztof Wądrzyk. - Na pewno priorytetem będzie utrzymanie trzonu zespołu. Na pierwszym treningu spotkam się z zespołem 12 lipca – powiedział nam szkoleniowiec Beskidu, który jeszcze bawi na wakacjach.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaWIDEO: Czego nie wolno wnosić na stadion podczas meczów Euro U21?
Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news