Upragniony syn
Jak Monika była w ciąży, byli tacy szczęśliwi. Że synek, że pierwsze bicie serca usłyszane na usg. Planowali, jak urządzą mu pokój, czego będą go uczyć. Po porodzie mieli się wyprowadzić do Danii. Wszystko było zaplanowane.
A potem, kiedy Monika urodziła w szpitalu w Nowym Sączu, zobaczyła sine plecy synka. - Czemu nie płacze, gdzie go zabieracie? - dopytywała lekarza. On tylko spojrzał na nią i powiedział: - Proszę się nie przejmować. Dopiero po jakimś czasie do Moniki przyszła pielęgniarka i powiedziała: - Syn jest pod respiratorem, jego stan jest krytyczny.
Okazało się, że chłopiec był trzy razy obkręcony pępowiną. Podczas porodu lekarze nie podłączyli Moniki do KTG. Na sali nie było pielęgniarki z intensywnej terapii. - Przez to Kacperek był niedotleniony. Nie mówię tego lekkomyślnie, mamy opinię katowickiego sądu, że przy porodzie było szereg nieprawidłowości - mówi Monika.
W tych pierwszych dniach spędzonych w sądeckim szpitalu Monika tylko raz dotknęła synka za rączkę. Pielęgniarki mówiły jej: - Proszę nie dotykać syna, nie można go denerwować.
Potem przewieźli go do Prokocimia. Monika zobaczyła małego pierwszy raz od dwóch dni. Podeszła do podłączonego do mnóstwa rurek i monitorów Kacpra i powiedziała: "Cześć, synku". Nagle zaczęły się świecić czerwone lampki, włączył się alarm. - Co się dzieje, panie doktorze? - zapytała przerażona Monika. Lekarz odpowiedział: - Synek się wzruszył, że usłyszał mamę. To naturalne. Do dziś Monikę ściska za gardło, jak o tym opowiada.
Straszna diagnoza
Lekarze zdiagnozowali niedotlenienie, małogłowie, porażenie dziecięce. Ale Monika czuła, że to nie wszystko. Bo czemu Kacper potrafił przez pięć dni bez przerwy, dzień i noc, płakać? Czemu tak dziwnie zginał rączki i nóżki, jak się budził? Błagała lekarzy, by zrobili dziecku badanie mózgu. Okazało się, że to zespół Westa. Padaczka lekoodporna.
Od półtora roku Kacper jest leczony aminokwasami. Jest lepiej, ale koszt miesięcznej terapii (jest w Polsce nierefundowana) to 1,2 tys. zł. Drugie tyle rodzice Kacpra wydają na rehabilitację. Codziennie trzeba żmudnych, wielogodzinnych ćwiczeń. Kacper nie potrafi utrzymać dobrze głowy, dopiero uczy się siadać. O chodzeniu nie wspominając. Mały nie umie też mówić. Wypowiada tylko pojedyncze sylaby.
- Ale widzę, że dużo rozumie, że jeśli zapytać go "gdzie jest lampa?", to patrzy w jej kierunku - opowiada Monika. - Synek się stara i wiem, że jest mądrzejszy, niż możemy przypuszczać. Tylko że jest uwięziony w swoim schorowanym ciele - dodaje.
Nadzieja umiera ostatnia, powtarza Monika. Wierzy, że Kacper będzie chodził, mówił, żył normalnie. Tylko trzeba pracy, pieniędzy. - Choroba Kacpra całkiem zmieniła nasze życie. Teraz mąż pracuje za granicą, a ja zajmuję się synkiem. Ale nigdy nie żałuję. Początkowe rozterki i chwile słabości poszły w niepamięć. Bo jak się spojrzy na Kacpra, ten uśmiech i te oczyska wynagradzają wszystko.
****
Przez stronę siepomaga.pl, wpisując w wyszukiwarkę strony "aminokwasy dla Kacpra" i dalej postępując zgodnie ze wskazówkami.
Kacper jest też podopiecznym fundacji "Zdążyć z pomocą"; można mu pomóc wpłacając pieniądze na nr konta Bank BPH SA 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615.
Rodzice Kacpra zbierają zakrętki (za ich kilogram dostają 10 zł), można je przywozić m.in. do starostwa w Nowym Sączu.
13 lipca w restauracji Bohema na sądeckim rynku o godz. 17.30 dla Kacpra wystąpią finaliści The Voice of Poland. Bilety-cegiełki na koncert (25 zł) można kupić w restauracji.
Napisz do autorki:
[email protected]
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O SĘDZIOWANIU?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!