Polki (Hołub, Wyciszkiewicz, Dąbrowska, Baumgart) w swoim biegu zajęły czwarte miejsce (3:26.47). Do finału awansowały trzy pierwsze ekipy i dwie z najlepszymi czasami. To właśnie dzięki temu załapaliśmy się do rozgrywki o medale. Trener Aleksander Matusiński nie zdecydował się ostatecznie na wystawienie Justyny Święty. W jej miejsce - na drugiej zmianie - pojawiła się Patrycja Wyciszkiewicz. Na ostatnią przesunięta została Iga Baumgart. - Nie spodziewam się zmian w finale, ale musimy przeanalizować bieg z trenerem - mówiła po wyścigu Baumgart.
W pierwszym biegu z olbrzymią przewagą wygrały Amerykanki, które prowadziły od startu do mety. Drugie miejsce - przy ogromnej wrzawie miejscowej publiczności - zajęły Brytyjki. Na trzecim miejscu finiszowała sztafeta Botswany, która pobiła rekord kraju.
Dramat przeżyły Holenderki, które na pierwszej zmianie zgubiły pałeczkę.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła nas męska sztafeta 4x400, która w półfinałowym biegu zajęła drugie miejsce zostawiają za sobą m.in. Bahamy i Jamajczyków. Ci ostatni nieco zlekceważyli występ i nie wystawili najmocniejszego składu.
W finale nie pobiegnie też reprezentacja Botswany, która zgubiła pałeczkę. To duża niespodzianka.
Nasi reprezentanci - w odmłodzonym składzie (Duszyński, Krawczuk, Zimny, Omelko) - uzyskali czas 3:01:78. Jak przyznał kończący wyścig Omelko, sprzyjało nam trochę szczęście, bo trafiliśmy do słabszego półfinału. Drugi był wyraźnie szybszy - aż trzy ekipy zeszły w nim poniżej trzech minut. Nasz bieg niespodziewanie wygrali Hiszpanie.