Do dzikiej fabryki alkoholu policjanci trafili za pośrednictwem 32-latka, którego zatrzymano za handel lewą śliwowicą.
- Mężczyzna wpadł z nielegalnym alkoholem na parkingu autokarowym przy Alejach 3 Maja. Zatrzymaliśmy go na gorącym uczynku, kiedy sprzedał trzy butelki. W jego samochodzie zaś odnaleźliśmy kolejne 33 półlitrowe butelki gotowe do sprzedaży - mówi Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej komendy.
Policjanci zauważyli jednak, że po raz kolejny zatrzymują charakterystyczne butelki. Następnego dnia mundurowi wkroczyli do jednego z domów na zakopiańskiej Olczy, gdzie rozlewano pseudośliwowicę. W akcji musieli im pomóc strażacy. Rozlewnia mieściła się w piwnicy za stalowymi drzwiami.
- Po wyważeniu drzwi, wewnątrz znaleźliśmy ok. 120 litrów najprawdopodobniej skażonego spirytusu oraz środki chemiczne, barwniki i aromaty smakowe, z których można było przygotować kolejnych 500 butelek z pseudoalkoholem - mówi Wieczorek.
W dzikiej rozlewni były także puste butelki, nakrętki, etykiety i inne akcesoria służące głównie do produkcji lewej śliwowicy. Policjanci znaleźli także ok. 2500 sztuk papierosów bez polskich znaków akcyzy oraz 11 kg gotowego tytoniu do produkcji papierosów.
- Właścicielem nielegalnej wytwórni okazał się 52-letni Andrzej W., mieszkaniec Zakopanego. Został zatrzymany - mówi Wieczorek.
Co ciekawe, to ten sam mężczyzna, który wpadł na podobnym procederze w 2010 roku. Wówczas to straż graniczna odnalazła u niego nielegalną wytwórnię, w której było ponad tysiąc butelek przygotowanych do napełnienia alkoholem. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+