Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

60 lat temu umarł Stalin. Czy zamordował go Beria?

Michał Kołodyński
5 marca 1953 r. w Kuncewie k. Moskwy zmarł Józef Stalin, współtwórca ZSRS, komunistyczny dyktator odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi, organizator Wielkiego Terroru w ZSRS w latach 1937-1938. Z jego rozkazu w 1940 r. prawie 22 tys. Polaków zginęło w zbrodni katyńskiej. "Kochaliśmy go. Jak Ojca i Przyjaciela. Jego czyny należą do historii, której maleńką cząstką jest i nasze życie" - pisało "Życie Warszawy" tuż po ogłoszeniu informacji o śmierci.

Wylew czy morderstwo?

Przywódca ZSRR skonał 5 marca 1953 r. o godzinie 21:50 na swojej prywatnej, luksusowej daczy w Kuncewie. Oficjalnie z powodu wylewu krwi do mózgu. Przez 60 lat, jakie upłynęły od śmierci tyrana, coraz więcej historyków zastanawia się, czy nie został on zamordowany.

Wiele osób mogło życzyć śmierci bezwzględnemu dyktatorowi, który ogarnięty manią prześladowczą mordował nawet najbliższych współpracowników. W Związku Sowieckim, w czasach stalinizmu, biblijne stwierdzenie "nie znacie dnia ani godziny" nabrało upiornie dosłownego znaczenia. O odchylenia kapitalistyczne czy po prostu zdradę mógł zostać oskarżony niemal każdy. Wódz wschodniego mocarstwa co kilka lat przeprowadzał czystki w szeregach armii oraz w gronie najwyższych, partyjnych oficjeli.

Pod koniec lat 40. ub. wieku pojawiły się pierwsze przesłanki, że bezwzględny przywódca szykuje kolejną serię sfałszowanych procesów i mordów. Potwierdzał to tzw. spisek lekarzy - jedna z największych prowokacji sowieckiego aparatu ścigania. W wyniku śledztwa i procesu, jakie rozegrały się na przełomie 1952 i 1953 r., skazano na wieloletnie więzienie grupę lekarzy, którzy zajmowali się działaczami partii komunistycznej. Medycy mieli stać za śmiercią wielu z nich. Pośród nich był również osobisty lekarz Stalina, który zajmował się opieką nad tyranem od przeszło 20 lat.

Lekarzy oskarżono o współpracę z organizacją żydowską, która miała rzekomo być finansowana przez amerykańską administrację. Był to początek antysemickiej kampanii w Związku Sowieckim.

Sprawa wywołała panikę wśród działaczy komunistycznych. Ujawnienie rzekomego spisku lekarzy zwiastowało kolejne czystki w partii. Pierwszym do odstrzału był szef NKWD Ławrientij Beria, dotychczas jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Stalina.

To on stał za organizacją czystek w strukturach politycznych państwa. Proces lekarzy był dla niego zagrożeniem. Jako szef służb sowieckich powinien był przecież wiedzieć o śmiertelnym niebezpieczeństwie, które czyha na najwyższych partyjnych działaczy. Berię zaczęto oskarżać publicznie o zaniechania. Popadał w coraz większą niełaskę.
To, że za śmiercią Józefa Stalina stał właśnie Beria, zdają się potwierdzać również wyrywkowe relacje z wydarzeń na przełomie lutego i marca 1953 r. na daczy w Kuncewie.

Libacja na daczy dyktatora
28 lutego dyktator wyprawił tam kolację dla swoich najważniejszych współpracowników. Podobnie jak inne, przerodziła się ona w libację. Nikita Chruszczow jak zwykle tańczył pijany, ku rozbawieniu komunistycznych dygnitarzy. Pijaństwo skończyło się dopiero wczesnym ranem następnego dnia.

Stalin został sam, w swoim pokoju. Wejście do niego blokowała ochrona, oznajmiając, że wódz odpoczywa i nie należy mu przeszkadzać. Tymczasem przywódca Związku Sowieckiego leżał nieprzytomny w kałuży moczu. Znaleziono go dopiero wieczorem. Ochrona natychmiast zadzwoniła do Berii. Ten nie spieszył z pomocą. Oznajmił, że powinno się dać przywódcy spokój i czas na odpoczynek.

Stan dyktatora się nie poprawiał. Zaalarmowany po raz kolejny Beria dopiero następnego dnia, 2 marca, zdecydował się dopuścić do niego lekarzy. Według świadków, Beria nie wyglądał na człowieka specjalnie przejętego agonią przełożonego, któremu zawdzięczał karierę. Na jego twarzy przez te wszystkie dni często malował się uśmiech. Szef sowieckich służb w pogarszającym się zdrowiu Stalina widział nie tylko szansę na przejęcie jeszcze większej władzy w ZSRR, ale również na ocalenie własnego życia.
Motywy Berii, Mołotowa i Chruszczowa

5 marca 1953 r. bladym świtem przywódca Związku Sowieckiego zaczął wymiotować krwią. Nie jest to objaw typowy dla wylewu. Owszem, możliwe, że był to skutek wypicia wcześniej dużej ilości alkoholu przez 75-letniego, schorowanego mężczyznę. Z drugiej jednak strony krwawienie żołądka może świadczyć, że Stalinowi ktoś podał truciznę.

Teoria mówiąca, że to Beria stał za zabiciem tyrana, zdaje się najbardziej prawdopodobna. Jednak jego śmierci mogło chcieć znacznie więcej osób. Jedną z nich był Wiaczesław Mołotow. Szef dyplomacji sowieckiej popadał w coraz większą niełaskę u dyktatora. Apogeum tej sytuacji miało miejsce w 1952 r. Wtedy Stalin oskarżył swojego dawnego zaufanego o liczne zaniechania, a nawet o zdradę.

Mołotow dobrze wiedział, co takie słowa znaczą. Grunt zaczął mu się zapadać pod nogami. W niebezpieczeństwie znalazł się nie tylko on, lecz również jego rodzina. Żona Mołotowa była z pochodzenia Żydówką. W okresie antysemickich czystek, zapoczątkowanych przez proces lekarzy, jej położenie stało się wprost tragiczne.

W spisku miał uczestniczyć również Chruszczow. Działacz był początkowo jedynie błaznem dyktatora. Na kolacje na luksusowej daczy był zapraszany jako obiekt drwin. Skrajnie uległa postawa zaowocowała jednak szybkim awansem. Wkrótce został pierwszym sekretarzem partii na Ukrainie. Przez wielu uważany za idiotę, okazał się z czasem sprawnym politykiem, który potrafił przetrwać nie tylko czasy stalinizmu, lecz również okres brutalnej walki o władzę po śmierci dyktatora, aby w końcu samodzielnie stanąć na czele państwa. Być może w organizowanym przez Berię spisku dojrzał okazję dla siebie. Na jego motywy mogły wpłynąć również liczne upokorzenia, jakich przez lata doznawał ze strony Stalina i innych działaczy.
Nawet rodzina nienawidziła tyrana

Józefowi Stalinowi dobrze nie życzyli również jego najbliżsi. Syn Wasyl cierpiał z powodu braku uczuć ze strony ojca. W jego oczach widział jedynie pogardę. Wstąpił do lotnictwa wojskowego. Przez kilka lat jego kariera rozwijała się, na co wpływ miał z pewnością sam Józef Stalin. Awansował w kilka lat ze stopnia majora do generała. Potem został jednak odsunięty od dowodzenia z powodu alkoholizmu.

Pretensje do ojca miała jego córka Swietłana. Stalin bezdusznie kontrolował jej życie. Nigdy nie spotkał się z jej mężem, który miał żydowskie korzenie.

Oboje oskarżali ojca o spowodowanie samobójstwa ich matki Nadieżdy Alliłujewny. Podobno kobieta miała dość zbrodni popełnianych przez męża. Jej śmierć była dla dzieci ogromnym wstrząsem. Pozostaje jednak pytanie, czy któreś z nich byłoby w stanie uczestniczyć w zamordowaniu własnego ojca.

Śmierć Stalina, jednego z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości, nadal owiana jest tajemnicą i z pewnością jeszcze przez wiele lat będzie przedmiotem domysłów i plotek. Pewne jest, że wieść o jego zgonie wiele osób przyjęła z ogromną ulgą.
Rozmowa o Stalinie z prof. Andrzejem Chwalbą - str.12

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska