Kolarze startujący w Tour de Pologne od lat walczyli na górskich trasach. Ścigali się niemal po całym Podtatrzu wykorzystując strome podjazdy na wielu drogach. Stałym punktem zmagań były etapy na terenie Bukowiny Tatrzańskiej - nawet nazywane przez organizatorów królewskimi etapami.
Tegoroczny wyścig, które startuje 29 lipca nie wjedzie na Podhale. Wystartuje w Poznaniu, a finisz całego wyścigu odbędzie się w Krakowie.
Czesław Lang, główny organizator wyścigu przyznaje, że ze strony samorządów jest niechęć.
- Nie czują tej możliwości promocji przez ten wyścig. Wysyłamy propozycje, rozmawiamy. Nie ma jednak zainteresowania – mówi Czesław Lang. Wskazuje, że bardzo mocnym wsparcie dla organizatorów wyścigu są Termy Bukovina i rodzina Kuchtów. - Oni bardzo dużo zrobili dla promocji tego sportu, tych zawodów. Czują tę promocję i bardzo wiele dla tego zrobili. Oni mocno z nami współpracują – mówi Lang.
Dodaje jednak, że najwyraźniej doszło do zmęczenia wyścigiem ze strony mieszkańców. Chodziło głównie o problemy komunikacyjne w czasie przejazdu kolarzy – zamykanie dróg. To akurat mocno dawało się we znaki, szczególnie na terenie gminy Bukowina Tatrzańska, gdzie w poprzednich latach np. zamykane było na cały dzień główne rondo na drodze wjazdowej do Bukowiny. A wszystko to działo się w szczycie sezonu letniego, gdy na Podhalu wypoczywało tysiące turystów.
Na przeszkodzie stanęły także kwestie finansowe. Lang Team bowiem za zorganizowanie startu, albo mety w danej miejscowości pobierał opłaty. To oczywiście dla danej miejscowości przekładało się na efekt promocyjny. Wyścig bowiem jest transmitowany w kilku telewizjach, a sygnał telewizyjny w wyścigu dociera do ponad 100 krajów.
Najpierw z organizacji wyścigu wycofało się Zakopanem.
- Dla nas w sezonie letnim temat Tour de Pologne jest zamknięty. Z uwagi na duży ruchu turystyczny i utrudnienia, które ten wyścig generował – mówi Agata Pacelt- Mikler z urzędu miasta w Zakopanem. - Ostatni raz na terenie Zakopanego zorganizowany został start na ul. Powstańców Śląskich. Wówczas kolarze zaraz po starcie opuszczali miasto i wjeżdżali na teren gminy Kościelisko.
Start ten odbył się w sierpniu 2020 roku. I to był ostatni raz, gdy kolarze przejechali przez Zakopane. Wówczas miasto za organizację startu zapłaciło 17 tys. zł. Gdy jednak w latach wcześniejszych organizowane były w Zakopanem starty, czy mety – np. pod Wielką Krokwią, wówczas koszty organizacji dla miasta były w granicach 200-300 tys. zł.
- Od czasu ostatniego startu w 2020 roku organizatorzy Tour de Pologne w ogóle nie zwracali się do miasta Zakopane z propozycją organizacji wyścigu – mówi Agata Pacelt.
Z finansowego udziału w wyścigu wycofał się także urząd gminy Bukowina Tatrzańska.
- W tym roku organizatorzy w ogóle się do nas nie zwracali ws. uzgodnienia trasy, mety, startu. Nic. W ubiegłych latach współpraca była szersza. Była kwestia promocji i zabezpieczenia trasy. Gmina wtedy była współorganizatorem etapu – mówi Maria Kuruc, wicewójt gminy Bukowina Tatrzańska.
Jak dodaje urzędniczka, już w ubiegłym roku gmina nie partycypowała finansowo w organizacji zawodów. Wcześniej samorząd za zorganizowanie startu, albo mety płacił ok. 200-300 tys. zł.
Czesław Lang ma nadzieję, że w przyszłości zmieni się nastawienie na Podhalu i wyścig znów będzie mógł wrócić pod Tatry.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
