Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

91-latek: Wiem, gdzie spoczął „Mściciel” [WIDEO]

Bogumił Storch
Bogumił Storch
91- letni Władysław Serafin przekonuje, że jest jedną z ostanich osób, które widziały zwłoki „Mściciela” na dziedzińcu Urzędu Bezpieczeństwa. A dziś jedynym żyjącym świadkiem
91- letni Władysław Serafin przekonuje, że jest jedną z ostanich osób, które widziały zwłoki „Mściciela” na dziedzińcu Urzędu Bezpieczeństwa. A dziś jedynym żyjącym świadkiem Bogumił Storch
Do naszej redakcji zgłosił się świadek, który twierdzi, że wie, gdzie pochowany jest legendarny „Mściciel”. Czy Instytut Pamięci Narodowej za sprawą jego relacji sprawdzi teraz policyjny dziedziniec? Nie wszyscy jednak są przekonani, że chodzi o bohatera.

Instytut Pamięci Narodowej przyznaje, że dotąd nie miał niezbitych dowodów na to, że na należącym obecnie do policji, a kiedyś do Służby Bezpieczeństwa dziedzińcu budynku przy ul. Lwowskiej w Wadowicach, pochowane się zwłoki zamordowanego przez komunistów Mieczysława Wądolnego, pseudonim „Mściciel”. Poszukiwania w księgach cmentarnych nie dały wskazówek, co do miejsca jego pochówku.

Wkrótce wszystko może się jednak zmienić, bo niespodziewanie do naszej redakcji zgłosił się świadek tamtych wydarzeń. Niewykluczone, że ostatni z żyjących.

Władysław Serafin skończył 91 lat. Jest dziś emerytowanym rolnikiem z Kleczy Dolnej pod Wadowicami. W styczniu 1947 r. miał 20 lat i od pół roku był więźniem okrytego bardzo złą sławą ubeckiego aresztu w Wadowi-cach. Twierdzi, że wtedy właśnie zobaczył na dziedzińcu zwłoki słynnego partyzanta.

autor: Bogumił Storch

- Posadzono mnie tam bez wyroku, za zwykłe w tamtych czasach posiadanie poniemieckiej broni. Szybko uznano, że nie jestem groźny, ale wypuścić nie chcieli. Pozwolono mi jednak roznosić posiłki po celach i po budynku. Wtedy zobaczyłem obok drzwi wejściowych zwłoki, do połowy okryte jakąś szmatą. To był właśnie „Mściciel” - opowiada staruszek.

Jak go poznał? - Nie spotkałem go nigdy, ale twarz, sylwetkę znał każdy w okolicy. Ubeccy szpicle, szukając go, pokazywali wszystkim jego rysopis. Poza tym w celach byli ludzie, którzy z nim wpadli w obławie i potwierdzili, że to on. Nie widziałem, jak chowali ciało, ale wiem, że ziemia tam potem była rozkopana - opowiada pan Władysław.

Na długiej liście żołnierzy poległych w bratobójczych walkach po zakończeniu II wojny światowej, a pogrzebanych w nieznanych miejscach przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa jest nadal Mieczysław Wądolny.

Wielu podejrzewa, że potajemnie zakopano go na obecnym dziedzińcu wadowickiej policji, gdzie dawniej była siedziba Urzędu Bezpieczeństwa.

Mieczysław „Mściciel” Wądolny pochodził z Łękawicy i kierował w tym rejonie grupą partyzantów, działających po II wojnie światowej w antykomunistycznej opozycji. Jego ludzie m.in. rozbijali posterunki MO w Babicach, Wieprzu, Makowie Podhalańskim,Mucharzu, Stryszowie i Zembrzycach.

Zgłosił się świadek

„Mściciel” zginął podczas obławy w 1947 r., a jego ciała nigdy nie odnaleziono. Instytut Pamięci Narodowej wstrzymuje się jednak od prac ekshumacyjnych aż do momentu, gdy zbierze dostatecznie dużo dowodów na potwierdzenie tej tezy. Do tej pory historycy nie wpadli na tropy, które by ją dostatecznie uwiarygodniały. Brakowało im relacji świadków.

Tymczasem, po naszych publikacjach na ten temat, do redakcji „ Gazety Krakowskiej” zgłosił się 91-letni Władysław Serafin, emerytowany rolnik z Kleczy Dolnej, który twierdzi, że przebywał w areszcie śledczym wadowickiego Urzędu Bezpieczeństwa przez prawie pół roku, do połowy stycznia 1947 r.

- Zostałem aresztowany, bo znaleziono u mnie pistolet automatyczny, jeszcze poniemiecki. Nie byłem w żadnej organizacji. Po prostu mieliśmy po 18, 20 lat, broni po okupacji było pełno i my ją trzymaliśmy dla rozrywki, żeby sobie potajemnie postrzelać w lesie - opowiada mężczyzna.

Dla bezpieki nie było to wystarczające usprawiedliwienie.

- Ktoś doniósł i po obławie, w której zastrzelono jednego z moich kolegów, trafiłem jesienią 1946 r. do Wadowic, do osławionego wiezienia SB - mówi pan Władysław, który miał wtedy zaledwie 20 lat.

- Przez kilka miesięcy byłem na zmianę bity i przesłuchiwany, ale nikogo nie wsypałem, do niczego się nie przyznawałem i za bardzo nie wiedzieli, co ze mną zrobić, ale wypuścić nie chcieli - opowiada.

W styczniu 1947 r. uznano, że Władysław Serafin jest na tyle niegroźnym więźniem, że może swobodnie przemieszczać się wewnątrz budynku siedziby SB. Wyznaczono go do roznoszenia innym osadzonym jedzenia. W ten sposób stał się żywą skrzynką kontaktową, mógł też tym samym widzieć więcej, niż pozostali współwięźniowie.

Zwłoki pod drzwiami

Dokładnie w tym samym czasie doszło do obławy na grupę „Mściciela”.

Wielu jej członków aresztowano i przywieziono właśnie do więzienia. Sam Wądolny miał wysadzić się granatem.

- Jego zwłoki zwieziono na ten dziedziniec. Widziałem je tu. Ciało rzucono na ziemię, obok drzwi, prowadzących do budynku. Miało przykryty tylko tułów. Spod plandeki wystawały nogi i głowa. Dlatego poznałem go bez trudu. Wszyscy wiedzieli, jak wyglądał, był w tamtym czasie znaną postacią - opowiada pan Władysław.

W końcu jednak ciało Wądolnego zniknęło. Nie wiadomo, gdzie je zakopano, ale Władysław Serafin jest przekonany, że właśnie tutaj.

- Ziemia na dziedzińcu była wiele razy przekopywana, a nie przypominam sobie, żeby w tamtym czasie wyjeżdżały stąd jakieś samochody ze zwłokami. Nie tylko on tam leży - przekonuje.

Do tej pory pan Władysław opowiadał o tym tylko rodzinie i znajomym. Twierdzi, że nigdy nie zainteresował się nim Instytut Pamięci Narodowej.

Teraz ma nadzieję, że jego relacja przyczyni się do decyzji o kontynuowaniu poszukiwań szczątków „Mściciela”. - W latach siedemdziesiątych remontowano ten dziedziniec. Podobno znaleziono wtedy ludzkie kości w ziemi, ale sprawę szybko zatuszowano - dodaje.

Dr hab. Filip Musiał, dyr. krakowskiego oddziału IPN:

W chwili obecnej trwają prace dokumentacyjne, których celem jest wytypowanie wszystkich potencjalnych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego na terenie całej Małopolski. Informacje na temat miejsca jego pochówku traktujemy w związku z tym jako cenną wskazówkę, która podczas kolejnego etapu prac będzie weryfikowana w dostępnych źródłach historycznych. Dopiero po uzyskaniu wszystkich możliwych informacji na temat poszczególnych miejsc, przystępować będziemy do badań archeologicznych i prac ekshumacyjnych.

Niestety poszukiwania w księgach cmentarnych nie pozwoliły jak dotąd na odnalezienie miejsca pochówku Mieczysława Wądolnego (...) Relacje o ukrywaniu zwłok na dawnym dziedzińcu PUBP w Wadowicach traktujemy bardzo poważnie. Liczymy też na to, że przekaz medialny towarzyszący sprawie, ujawnić może jeszcze więcej świadków tamtych wydarzeń, których wspomnienia byłyby dla nas cenne.

Janina Malik z Kleczy Dolnej: To byli bandyci i złodzieje

Poszukiwania szczątków „Mściciela” uzasadniane są m.in. koniecznością godziwego pochówku bohatera partyzantki antykomunistycznej. Co pani o nim sądzi?

To nie był żaden bohater. Nie zasługuje, by mówić o nim dobrze!

Dlaczego pani tak sądzi?

Z pokolenia moich rodziców wielu było takich, którzy dobrze pamiętali lata zaraz po wojnie światowej i mówili dzieciom, jak wiele krzywdy nam jego ludzie zrobili.

A co konkretnie?

Dużo się słyszało o morderstwach lub gwałtach na niczemu niewinnych członkach rodzin milicjantów. Tego akurat nie mogę potwierdzić , bo nie działo się to w naszej okolicy. Ale po wojnie do mojego taty, który był jednym z bardziej szanowanych we wsi gospodarzy, wielokrotnie przychodzili ludzie, którzy mówili, że są „od Mściciela” i zabierali sobie wszystko, na co tylko mieli ochotę. Świniaka, rzeczy z domu, z zagrody. Tata mówił, że było tak co kilka miesięcy, nawet go pobili. To byli pospolici złodzieje i typki spod ciemnej gwiazdy. Nie mieli żadnych oporów, by powybijać też siebie nawzajem, na przykład w walce o przywództwo na danym terenie. A już po tym, jak Mściciel zginął, to ulegli kompletnej demoralizacji. Może i byli tam ideowcy, patrioci, ale nie w większości.

Rozmawiał Bogumił Storch

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska