https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy policja z Andrychowa zrobiła wszystko, by odnaleźć Natalkę? Zamarzała, a machina poszukiwań ruszała powoli

Małgorzata Gleń
Pogrzeb Natalki w Andrychowie
Pogrzeb Natalki w Andrychowie PAP/Łukasz Gągulski
Wczoraj (5 grudnia) 14-letnia Natalka została pochowana na cmentarzu w rodzinnym Andrychowie. Dziewczynka zmarła w szpitalu w Krakowie - Prokocimiu 29 listopada 2023 roku. Trafiła tam po tym, jak ją wymarzniętą znaleziono przy centrum handlowym w Andrychowie dzień wcześniej. Przez wiele godzin leżała na śniegu w mrozie. Czy można było odnaleźć ją wcześniej? Czy ktoś zawinił? Na razie czterech policjantów z komisariatu w Andrychowie ma postępowanie dyscyplinarne na zlecenie małopolskiego komendanta policji z Krakowa.

Spis treści

Ostatnie pożegnanie Natalki z Andrychowa

W pogrzebie tragicznie zmarłej 14-letniej Natalki udział wzięło bardzo wielu ludzi. Oprócz taty, rodzeństwa, innych bliskich i znajomych, wielu mieszkańców Andrychowa. - To wydarzenia poruszyło nasze serca i sumienia - mówił podczas kazania ksiądz proboszcz andrychowskiej parafii.

Faktycznie poruszyło sumienia wielu. Nastolatka leżała na białym śniegu w centrum miasta mijana przez wielu ludzi- zaaferowanych zakupami, spieszących się do pracy, domu, szkoły. Nie widzieli jej tragedii.

W tym samym dniu Małopolska Policja wydała komunikat o postępowaniu dyscyplinarnym dla policjantów.

Dramat rozegrał się tydzień wcześniej, wtorek, 28 listopada w samym centrum Andrychowa obok parkingu przed pasażem handlowym i dużym sklepem przy ul. Krakowskiej. Rano dziewczyna była w drodze do szkoły w Kętach. Była uczennicą Powiatowego Zespołu nr 9 Szkół Ogólnokształcących im. Marii Dąbrowskiej.

Nagle źle się poczuła. Zadzwoniła do taty, mówiąc, że nie wie gdzie jest. Potem już nie odbierała telefonu. Rodzina zaczęła jej szukać. Zgłosiła zaginięcie na policji. Według relacji znajomego rodziny, który potem znalazł Natalkę, policja zwlekała z przyjęciem zgłoszenia.

- Z tego co mi wiadomo, jej ojciec zgłosił zaginięcie po godz. 9. Córka mu przekazała telefonicznie, że ma mroczki przed oczami i już leży na ziemi - opowiadał pan Rafał, przyjaciel rodziny w relacji w TVN. - Jeden z dyżurnych policjantów wypytywał o szczegóły, a drugi miał go uspokajać, że może córka spaceruje po galerii. On im mówił, że córka nie wie gdzie jest i że ma mroczki przed oczami, a oni mu kazali zejść do poczekalni! To trwało ponad godzinę, kilkukrotnie podchodził i prosił, żeby sprawdzili logowanie jej telefonu póki bateria jeszcze działa. Nie spróbowali nawet tego - dodaje pani Anna, żona pana Rafała podczas nagrywania programu.

Zaraz po tragedii policja informowała, że zgłoszenie otrzymała około południa, po kilku godzinach od czasu, gdy tata stracił z córką kontakt, co wg. powyższych słów nie jest prawdą.

Wg. wyników sekcji zwłok bezpośrednią przyczyną zgonu nastolatki była śmierć mózgowa spowodowana obrzękiem mózgu wywołanym krwawieniem do mózgu i śródmóżdżka.

Policjanci za mało się zaangażowali w poszukiwania?

Po zdarzeniach w Andrychowie Komendant Wojewódzki Policji w Krakowie zlecił przeprowadzenie czynności kontrolnych w zakresie prawidłowości wszystkich podjętych przez andrychowskich policjantów działań. Pracę policjantów sprawdza też Biuro Kontroli KGP.

Ustalono, że funkcjonariuszy z Komisariatu Policji w Andrychowie zaczęli sprawdzania szpitali i czy dziewczynka wsiadła do jakiegoś autobusu, rozesłali informacji o poszukiwaniu do sąsiednich komisariatów. Sporządzili również wniosek do Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie o zlokalizowanie numeru telefonu dziewczynki. Podjęto również decyzję o „ściągnięciu” do służby przewodnika z psem tropiącym.

- Podczas drobiazgowej analizy tych działań, w trakcie prowadzonych czynności wyjaśniających zauważono jednakże, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że doszło do uchybień proceduralnych. W związku z tym, decyzją Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie wszczęto postępowanie dyscyplinarne wobec czterech andrychowskich policjantów - informuje krakowska policja.

O co chodzi ze sprawdzaniem lokalizacji telefonu?

Czy faktycznie nie można było szybciej, "od ręki" z Andrychowa, sprawdzić lokalizacji telefonu Natalki? Jak tłumaczy Agnieszka Petek, rzecznik policji w Andrychowie - nie. - Wniosek musi być wysłany do Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie - mówi.

Sami policjanci są rozżaleni. Mówią, że jest ich po prostu za mało. W Komendzie Powiatowej Policji w Wadowicach pracuje 235 mundurowych, a powinno być 20 więcej. W Komisariacie Policji w Andrychowie stan etatowy wynosi 64, a stan faktyczny – 61.

W tym samym czasie, 28 listopada 2023 roku trwały inne poszukiwania. O godz. 9 wpłynęło zgłoszenie o zaginięciu kobiety w Barwałdzie koło Wadowic. Wyszła z domu lekko ubrana i długo nie wracała. Tam ruszyły dwa radiowozy i strażacy. Kobietę odnaleziono po dwóch godzinach w lesie. Mimo reanimacji nie udało się jej uratować.

Szeregowi policjanci kozłami ofiarnymi?

Jeden z policjantów to, co wydarzyło się na komisariacie w Andrychowie ujął tak: "Ten tok służby wynikł z decyzji przełożonych. Teraz żaden się nie przyzna, że polecił "rozwagę" w wysyłaniu patroli na interwencję. Zaginęła nastolatka? Spoko - znajdzie się! Nie znalazła się w ciągu czterech godzin? No to poczekać, po co alarm? Nie - tych decyzji nie podejmuje samodzielnie zwykły policjant, na dyżurze. On takie wytyczne dostaje od swych przełożonych, którym ktoś też kazał tak pracować, aby dyżur był spokojny, bo ludzie są przemęczeni. Oczywiście - nic na papier, ustnie, ale w formie aluzji, domysłów. Aby nie było się do czego przyczepić."

Pomocą prawną dla policjantów zajmą się związki zawodowe, jeżeli są oni ich członkami.

Pogrzeb tragicznie zmarłej 14-letniej Natalii z Andrychowa

MSZA w Auschwitz

od 16 lat
Wideo

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gniewko_syn_ryba
Czy hienizm TVNu dotarł także do GK ?... Dlaczego ciągle piszecie, że "zamarzała" (przy 3-4 stopniowym mrozie) skoro wyniki sekcji ujawniły, że przyczyna śmierci była zupełnie inna ?... I może gdyby nawet odnaleziono ją po 5 minutach, to by nic nie pomogło ?... Nie mogę też sobie wyobrazić, że ktoś może "zamarzać" parędziesiąt metrów od ciepłego sklepu... ? Jak ktoś marznie, to ODRUCHOWO stara się dojść do cieplejszego miejsca, gdzie może się ogrzać - to jest pierwotny instynkt... Kolejna nasuwająca się wątpliwość - czemu gdy dzwoniła i mówiła, że nie wie gdzie jest, ojciec nie zapytał jej, co widzi wokół siebie... ? Gdyby opisała mu to miejsce, na pewno by skojarzył i byłby tam najpóźniej w ciągu kilkunastu minut...

Tych rzeczy nie mogę zrozumieć...
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska