W czwartek, 9 września, Piotr Skorusa wybrał się na zakupy. Zaparkował auto pod bramą od strony ul. Mogilskiej. Wszedł na teren zakładu, mijając portiera. - Zapytałem go nawet, jak dojść do sklepu firmowego. Nie powiedział mi, że nie wolno tędy wchodzić, tylko grzecznie wskazał drogę - opowiada.
Pan Piotr zrobił zakupy i chciał z nimi wyjść z zakładu tą samą drogą, którą wszedł. Jakież było jego dziwienie, kiedy pracownicy ochrony nie chcieli go wypuścić, tłumacząc, że jest to brama wyjazdowa tylko dla aut. Nie pomogło okazywanie paragonu, ani chęć pozostawienia zakupów w zakładzie. - Od samochodu dzieliło mnie 30 metrów, a między mną a nim była tylko otwarta brama. Mimo to musiałem szukać innego wyjścia - mówi Skorusa.
Po 30 minutach udało mu się znaleźć okrężną drogę do auta. - Pracownicy ochrony wyjaśnili mi, że mają odgórny zakaz wypuszczania kogokolwiek przez tę bramę. Nawet osoby, która wejdzie zapytać o drogę - podkreśla Czytelnik.
Prezes Polskich Zakładów Zbożowych, Lucyna Jędrzejczyk przyznaje, że taki zakaz istnieje. Dziwi się jednak, jak klient wszedł tamtędy do zakładu, skoro jest to jedynie brama wyjazdowa. - Nie wiem, dlaczego portier wpuścił tego pana. Wejście do zakładu jest od strony ul. Ładnej 27. Tam też jest parking dla klientów - wyjaśnia. Jednocześnie dodaje, że od ul. Mogilskiej jest tylko droga wyjazdowa dla aut, które opuszczają teren spółki i za bramą w ogóle nie można się zatrzymywać. Nie ma tam również żadnego oznaczenia, że są to zakłady zbożowe.
- W wyniku zachowania pracownika, doszło do niepotrzebnego zamieszania, które mogło zostać odczytane przez pana Piotra jako działanie złośliwe. Dlatego przeprosiliśmy i zapewniamy, że podobne sytuacje się nie powtórzą - mówi prezes.