- Pogoń to co miała, to w stu procentach wykorzystała. Ciężko się odrabia straty jak się w dziesięć minut traci trzy bramki. Na pewno wierzyliśmy, że można coś jeszcze zrobić, ale na tym się skończyło. To była dla nas lekcja, z której trzeba jak najszybciej wyciągnąć wnioski - powiedział Adam Mójta po meczu z Pogonią.
Zdobył w tym spotkaniu bramkę na 2:6 efektownym strzałem z rzutu wolnego. - Na pewno nie jest to satysfakcjonujący gol. Nie cieszy na pewno ta bramka. Trzeba zanalizować to co się stało, otrząsnąć się i szukać punktów w kolejnym meczu. Tak do tego podejdziemy - stwierdził Mójta.
Sam nie chciał oceniać swojej postawy w Szczecinie. - Nie ja jestem od oceniania. Od tego jest trener Sobolewski. Myślę, że jest to konkretny trener i na pewno wyciągnie wnioski, pokaże błędy, ale też pozytywy. Trzeba to spotkanie jak najszybciej przeanalizować i przygotowywać się do kolejnego meczu - powiedział Mójta.
- Cała drużyna broni i atakuje. Myślę, że nie można nikogo indywidualnie obwiniać. Jesteśmy zespołem, wszyscy odpowiedzialność bierzemy na siebie i myślę, że sobie z tym poradzimy. Nie można czegoś przesądzać po jednym meczu. Mamy jeszcze przed sobą dużo spotkań. Liga pokazała, że jest bardzo przewrotna - dodał.
Przyznał, że w przerwie meczu wiślacy rozmawiali co można poprawić. - Trener Sobolewski na szybko pokazał nam jakie zrobiliśmy błędy. Staraliśmy się zagrać lepiej. Nie udało się - opowiadał Mójta.
Miał za sobą fatalny występ w meczu z Jagiellonią w Białymstoku, gdzie był ogrywany. Później jednak dostał szansę od ówczesnego trenera wiślaków Dariusza Wdowczyka i grał dużo lepiej w kolejnych meczach, w których Wisła zdobywała punkty. Od 11 kolejki nie występował. Zawodnik przyznaje więc jak ważna jest regularna gra, aby podtrzymywać formę, a w Wiśle starsi rezerwowi piłkarze nie mają gdzie się ogrywać, bowiem nie ma drużyny rezerw.
- Ciężko złapać dobrą formę, jak się gra w kratkę. Taki mamy zawód, do tego trzeba się przyzwyczaić i walczyć o swoje. Ale trudno jest jak się cztery mecze gra, później trzy nie gra, a później znów się gra. Ale cóż, nie ma co narzekać, ale trzeba ciężko pracować. Mam nadzieję, że będzie lepiej, a to był tylko wypadek przy pracy - podkreślił Mójta.