Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adoptował koty, by potem je zabijać!

Lech Klimek
Marzena Bugała-Azarko
Wojciech L. z Gorlic tłumaczył swoją postawę traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa. Początkowo przyznał się do winy, potem zmienił zdanie, twierdząc, że nie krzywdził zwierząt.

Ustalenia śledczych nie pozostawiają złudzeń. 30-letni Wojciech L. wykazał się skrajnym bestialstwem pozbawiając życia aż 20 bezbronnych kotów. Zwierzęta trafiały pod jego dach w drodze adopcji. Były już student stomatologii katował je, rzucał nimi o ścianę, a kiedy już były martwe, wyrzucał do śmietnika pod blokiem. Wpadł, gdy jedna z osób, od których zabrał do siebie kotka, próbowała ustalić, jakie są losy zwierzaka.

30-latek pierwotnie przyznał się, że dopuścił się tych okrutnych czynów. Tłumaczył, że wszystko przez uraz z dzieciństwa. Chodziło o to, że jako mały chłopiec został dotkliwie podrapany przez kota. W jego sprawie kilka dni temu zapadł wyrok. Ponieważ koty uśmiercał w Zabrzu, gdzie ostatnio przebywał, proces toczył się właśnie na Śląsku.

Wojciech L. dostał karę roku bezwzględnego więzienia. Jak zastrzega jednak sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik prasowy sądu w Zabrzu, wyrok jest nieprawomocny. Niewykluczone, że gorliczanin skorzysta z okazji i odwoła się od niego, tym bardziej że w trakcie procesu zmienił zeznania, uznając, że jednak jest niwinny i nie robił nikomu krzywdy.

Ta bulwersująca sprawa poruszyła środowiska osób, którym na sercu leży dobro zwierząt. - Liczymy na to, że nareszcie zmieni się prawo w Polsce i kary dla znęcających się nad zwierzętami będą zdecydowanie ostrzejsze - mówi Ewa Wesoły ze Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami „Nadzieja na Dom”.

Pochodzący z Gorlic 30-letni Wojciech L. w ciągu czterech miesięcy zabił w Zabrzu na Śląsku 20 kotów. Wcześniej znęcał się nad nimi ze szczególnym okrucieństwem. Bił je pięścią lub uderzał nimi o ścianę. Wszystko to robił we własnym mieszkaniu. Nikt nic nie widział, sąsiedzi nie słyszeli wrzasków kotów. Po zamordowaniu każdego ze zwierząt, L. wkładał je do worka i wrzucał do kontenera na śmieci niedaleko swojego domu. Sadysta kontaktował się w internecie z ludźmi oddającymi koty do adopcji, zabierał zwierzęta, a następnie bestialsko pozbawiał je życia.

Zmienił zeznania

Studiujący stomatologię młody człowiek został zatrzymany 10 czerwca 2013 w Zabrzu. Mężczyzna wyszedł z aresztu za kaucją i został objęty dozorem policyjnym. Najpierw przyznał się do uśmiercenia kotów. W trakcie postępowania zmienił zdanie i twierdził, że nigdy nie skrzywdził żadnego zwierzęcia. Po dwóch latach w sprawie wreszcie zapadł wyrok.

W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy w Zabrzu skazał byłego już studenta na rok bezwzględnej kary pozbawienia wolności, otrzymał 10-letni zakaz posiadania wszelkich zwierząt, sąd nakazał mu zapłacenie 4000 zł tytułem nawiązki na azyl dla kotów w Konstancinie Jeziornej. Ponadto ma zwrócić koszty adwokackie, które wyniosły 2000 zł, a na rzecz Skarbu Państwa kilka tysięcy kosztów sądowych. Proces toczył się z wyłączeniem jawności.

- Wyrok jest nieprawomocny, więc skazanemu przysługuje prawo złożenia od niego apelacji - informuje rzecznik prasowy sądu w Zabrzu, sędzia Agata Dybek-Zdyń.

Umowy adopcyjne

Ewa Wesoły jest prezeską Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami „Nadzieja na Dom”, które było oskarżycielem posiłkowy w tym niezwykle bulwersującym procesie. Podkreśla, że finał sprawy to zasługa policji i Prokuratury Rejonowej w Zabrzu. - Rzadko spotykamy się z takim zaangażowaniem w gromadzeniu dowodów - mówi Ewa Wesoły. - Liczymy na to, że zmieni się prawo w Polsce i kary dla znęcających się nad zwierzętami będą zdecydowanie ostrzejsze.

Marlena Równiak, asystent prezesa zarządu stowarzyszenia „Nadzieja na Dom”, również nie kryje zadowolenia z wyroku. - To jest sytuacja precedensowa - podkreśla. - Większość tego rodzaju spraw kończy się umorzeniem już na etapie postępowania przygotowawczego, ten wyrok to dla nas sygnał, że może zmieni się podejście sądów względem takich osób - dodaje.

Marlena Równiak, zajmująca się kocimi sprawami w schronisku stowarzyszenia, uczula wszystkich oddających do adopcji jakiekolwiek zwierzęta, nie tylko koty, aby zawsze zawierali umowy adopcyjne z osobami, które biorą zwierzęta pod swój dach. - Takie umowy umożliwiają poznanie danych osób adoptujących. Co więcej, osoba, która bierze pod opiekę zwierzę, zobowiązuje się do kontaktów ze schroniskiem - mówi Równiak. - Tak samo istotne jest elektroniczne chipowanie zwierząt, dzięki temu łatwo znaleźć właściciela - dodaje.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska