FLESZ - Wchodzi trzeci etap znoszenia obostrzeń

Jak informuje RMF FM, stołeczni policjanci weszli m.in. do siedziby firm. Wszystkie przeszukane miejsca mają mieć związek z aferą maseczkową. Śledztwo zleciła warszawska prokuratura okręgowa, która nakazała skupić się na konkretnych dokumentach.
Afera maseczkowa rozpoczęła się w miniony wtorek od publikacji "Gazety Wyborczej", która opisała transakcję sprzedaży maseczek i przyłbic medycznych. W szczycie pandemii koronawirusa miał sprzedać je Ministerstwu Zdrowia, Łukasz G. - instruktor narciarski z Zakopanego. Jest on znajomym ministra Łukasza Szumowskiego i jego brata Marcina – przed laty uczył jeździć na nartach obu panów oraz ich rodziny.
16 marca br. Łukasz G. wysyła SMS-a do Marcina Szumowskiego i pyta go, czy resort zarządzany przez brata dalej potrzebuje maseczek: "Może to głupio zabrzmi, ale mam ich 1,5 miliona sztuk". Zapewnia, że cały sprzęt ma stosowne certyfikaty.
Następnie następuje krótka wymiana wiadomości i brat ministra daje instruktorowi numer do wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego. Ten spotyka się z zakopiańczykiem dwa dni później w Warszawie. Strony się dogadują i 30 marca G. przez założoną dzień wcześniej firmę żony sprzedaje sprzęt medyczny resortowi za kwotę blisko 5 mln zł. Z transakcji wynika, że jedna maseczka kosztuje nawet 42 zł z VAT. Ceny są więc absurdalne.
Sprawa jest bulwersująca jeszcze z dwóch powodów. Po pierwsze okazało się, że sprzęt dostarczony przez G. do ministerstwa nie nadaje się dla lekarzy walczących z wirusem. Po drugie, jak ustalili dziennikarze "Wirtualnej Polski", kilkanaście dni po transakcji z ministerstwem, Łukasz G. oferował ten sam sprzęt na forach internetowych. Cena za maseczkę, jaką tam oferował była o 70 procent niższa niż ta, za którą sprzedał je państwu.
Sam minister Szumowski, gdy media zaczęły pisać o sprawie, przyznał się do znajomości z G. Stwierdził, że nie pomagał mężczyźnie w transakcji. Miał być traktowany, jak każdy inny kontrahent. Szumowski w "Radio Zet" powiedział też, że instruktora narciarskiego ostatni raz widział kilka lat temu.