Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afrykański raj na ziemi i turecka kraina z bajki

Not. Joanna Weryńska
Michał Rogala
O swych wrażeniach z pobytu w hotelach, zaliczanych do najbardziej ekskluzywnych miejsc na świecie - opowiada nam Ewa Wachowicz.

Mam kilka takich miejsc, w których szczególnie lubię wypoczywać. Z wielkim sentymentem wspominam zwłaszcza pobyt w Sun City, w Republice Południowej Afryki. To prawdziwy raj na ziemi. Poznałam to miejsce w 1992 roku. Przez sześć tygodni przygotowywałam się tam do finału wyborów Miss Świata.

Kurort wyposażony jest we wszelkie atrakcje. Basen ze sztuczną falą dla surferów, przepiękne skały imitujące naturalne, dżungla, wodospady, a przede wszystkim niebywałe hotele, urządzone z ogromnym smakiem. Mieszkałam w The Palace Hotel. Już sama wielkość pokoi robi wrażenie. Wszystkie są ponadstumetrowe. Każdy z nich jest kilka razy dziennie sprzątany. Wymieniane są również owoce i kwiaty. Znaleźć je można nawet na łóżkach. Na przykład na fantazyjnie ułożonym prześcieradle rozsypywane są płatki róż. Wieczorem na poduszkach znajdziemy także czekoladki.

Wszystko po to, by można było poczuć się jak księżniczka w pałacu i do woli korzystać z wszelakich zabiegów pielęgnacyjnych oraz rekreacyjnych. A tych mamy do wyboru całe mnóstwo. Polecam również fantastyczne fitness cluby i baseny. W czasie pierwszego pobytu korzystałam z nich często, bo w Polsce była akurat zima.

Jeśli chodzi o zabiegi pielęgnacyjne, wrażenie zrobiło na mnie zwłaszcza fantastyczne SPA i wspaniałe maseczki z glinek afrykańskich. Warto też obłożyć się przeróżnymi, afrykańskimi ziołami i poznać ich niezwykłe właściwości. Jednak Sun City to nie tylko zabiegi pielęgnacyjne. Przede wszystkim urok miejsca, w którym ciągle odkrywamy nowe niespodzianki, jak choćby pomieszczenia zaaranżowane na greckie amfiteatry.

Codziennie odbywają się w nich występy zespołów z całego świata. W 1996 roku, w jednym z nich miałam okazję uczestniczyć w przedpremierowym koncercie Tiny Turner, która w Sun City przygotowywała się do światowej trasy koncertowej. Często też wybierałyśmy się z dziewczynami na plac, gdzie znajdowały się zwodzone mosty i liny. Można na nich szaleć do woli i poczuć się jak dziecko.Sun City to również raj dla wielbicieli kasyn. Przechodzimy przez dżunglę i nagle, ni stąd ni zowąt za jakąś skałą wyrasta przed nami istne Las Vegas. Jednak największą zaletą raju południowej Afryki jest fakt, że wszystkie jego atrakcje dyskretnie skryte są w przepięknej przyrodzie. Gdy przyjeżdżamy do miasta, widzimy tylko wspaniałą roślinność.

Oczywiście nie brak w tym "afrykańskim raju" również safari. Dla wygody turystów zostało ono tak zaprojektowane, że na jego trasie rozmieszczone są małe domki, w których można się umyć czy wypić kawę. W jednym z nich spotkałam kiedyś Jeana-Michela Jarre'a. Chociaż uważam, że takie miasteczko ze wszystkimi ,,cudami świata" jest totalnym kiczem, warto przynajmniej raz je zobaczyć. Gwarantuję, że całkiem zatracimy tam poczucie rzeczywistości. Sun City to niezwykłe miejsce.

Drugie takie odkryłam w czasie tegorocznych wakacji w Turcji. Mieszkałam w fantastycznym hotelu The Golf Resort. Urzekło mnie zwłaszcza tamtejsze SPA, podzielone na dwie części: balijską i turecką. Skorzystać w nich można z całej gamy masaży - od tajskich czy chińskich po balijskie. Co ciekawe, do każdego pomieszczenia wchodzi się przez pomost umieszczony nad wodą, a wokół nas pływają świeże kwiaty.

Nie ukrywam, że w trakcie dwutygodniowego pobytu testowałam codziennie inny zabieg. Zaskoczeniem był dla mnie zwłaszcza masaż turecki. Wykonywany jest na mokro, w wodzie - łącznie z myciem całego ciała i głowy. Nie znałam wcześniej takiej techniki. W ogóle część turecka robi wrażenie. Leży się na podgrzewanym, marmurowym stole w łaźni parowej. Przed zabiegiem osoba wykonująca masaż ,,otula" nas aromatyczną pianą, żebyśmy nie czuli skrępowania. Przedtem dostajemy do wyboru całą paletę zapachów, by wybrać spośród nich taki, w którym chcemy przebywać (polecam zwłaszcza cynamon z wanilią). Wszystko to sprawia, że masaż staje się niesamowitym rytuałem.

Podobał mi się też dwugodzinny masaż wykonywany przez dwie Balijki. Jednak ten zabieg polecam osobom uprawiającym sport, bo wiąże się on z dość mocnym naciąganiem ciała. Ciekawym doświadczeniem był dla mnie również zabieg chiński. Wygląda on tak, że najpierw masażysta zasysa nam kawałek skóry w gumowej bańce, i dopiero wtedy robi masaż. To dobra rzecz na cellulit.

Ciekawą atrakcją tureckiego hotelu są również specjalne komory, gdzie ćwiczy się pod ciśnieniem, by szybciej spalić tłuszcz oraz wielki fitness club, podzielony na sale do jogi, pilatesu i innych ćwiczeń. Nie bez znaczenia jest również fakt, że obiekt został fantastycznie zaprojektowany. Wszystkie jego pokoje mają widok na morze, a cały budynek otacza basen. Można więc w ciągu kilkudziesięciu minut opłynąć hotel. Całości dopełnia plaża, na której do dyspozycji przez cały czas mamy świeże owoce, zimną bądź ciepłą wodę i świeże soki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska