Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alan Uryga: Czasami trzeba przepchnąć wynik [WIDEO]

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Fot. Piotr Krzyżanowski
Alan Uryga nie krył po meczu z Zagłębiem Lubin, że nie był to dobry mecz w wykonaniu Wisły Kraków. Dla gości najważniejsze było jednak zwycięstwo 3:1, które udało się odnieść na stadionie Zagłębia.

– Nie ma co ukrywać, że obok meczu w Łęcznej był to jeden ze słabszych meczów w naszym wykonaniu – mówi Alan Uryga. – Taki odskok od naszej normalnej dyspozycji. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie, ale cieszymy się z trzech punktów. Czasem takie mecze trzeba wygrać, trzeba przepchnąć ten wynik, bo nieraz gramy ładnie, super, klepiemy, utrzymujemy się przy piłce, a kończy się remisem czy nawet porażką. Najważniejsze są trzy punkty, pniemy się w górę tabeli i za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał jak ten mecz wyglądał.

WIDEO: Alan Uryga: Czasami trzeba przepchnąć wynik

Autor: Bartosz Karcz

Wisła źle weszła w ten mecz, dała się zepchnąć gospodarzom do defensywy. Uryga, zapytany, dlaczego tak się stało, odparł: – Ciężko tak na gorąco doszukiwać się przyczyn, czemu tak się stało. Jakimś czynnikiem było pewnie zaskoczenie. Spodziewaliśmy się, że Zagłębie będzie grało agresywnie i pewnie dość wysoko, ale i tak w jakimś stopniu zaskoczyli nas tą agresywnością. Naprawdę wyszli z pianą na ustach i trochę nas stłamsili. Pierwsze dwadzieścia minut byliśmy w lekkim szoku.

Mimo takiego obrazu gry, to Wisła strzeliła bramkę na 1:0 i później grało się jej nieco łatwiej. – W pierwszej połowie mieliśmy więcej okazji na kontrę, a to zbyt często się nie zdarza – tłumaczy Uryga. – To przeciwnicy próbują nas kąsać tymi szybkimi atakami, kontrami. Jedna z takich akcji zakończyła się bramką. To był punkt zwrotny. Poczuliśmy, że możemy to odwrócić, a nie tylko się cofać pod swoją bramkę. Później była czerwona kartka i każdy już myślał, że tylko i wyłącznie trzy punkty trzeba stąd wywieźć.

W końcówce meczu zrobiło się jednak nerwowo, bo Zagłębie strzeliło gola kontaktowego. – Nie ukrywam, że trochę wystraszyłem się, gdy padła bramka na 2:1 – przyznaje piłkarz Wisły. – Padła ona nie po jakiejś fajnej, składnej akcji, tylko z niczego, kiedy mieliśmy wszystko pod kontrolą. Utrzymywaliśmy się przy piłce i nie pozwalaliśmy wychodzić Zagłębiu z akcjami. Zdarzyło się i trochę zadrżeliśmy. Ale padła ta trzecia bramka szybko i nie było wątpliwości, że to my zwyciężymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska