To były sceny jak z najlepszego filmu sensacyjnego, którzy oglądali pasażerowie samolotu szykującego się do startu. Wszystko rozegrało się na lotnisku międzynarodowym imienia Matki Teresy w stolicy Albanii Tiranie.
Zamaskowani rabusie wjechali na pas startowy lotniska przez bramę używaną przez straż pożarną. Trzej uzbrojeni bandyci ubrani byli w wojskowe mundury. Podjechali autem do samolotu pasażerskiego airbus A-320 linii Austrian Airlines, na pokład którego ładowano właśnie transport pieniędzy. Maszyna miała lecieć do Wiednia.
Napastnicy sterroryzowali pracowników lotniska i konwojentów, zabrali worki z gotówką i odjechali. Mowa o 2.5 milionach skradzionych euro, ale miejscowe media podają, że mogło chodzić o łup nawet pięć razy większy.
Podczas wymiany ognia zginął jeden napastnik. Wtedy rabusie wyrzucili z auta ciało swojego kolegi na płytę lotniska. Policja cały czas ostrzeliwała rabusiów, jednak udało się im uciec wraz z pieniędzmi.
Rzeczniczka Austrian Airlines Tanja Gruber powiedziała, że worki z pieniędzmi były właśnie ładowane na pokład maszyny, gdy doszło do napadu. - Ani przez chwilę nie było jednak zagrożenia dla życia i zdrowia załogi oraz pasażerów. Odlot samolotu opóźnił się o prawie trzy godziny, powiedziała..
Po tym wydarzeniu zdecydowano, że nie będzie kolejnych transportów gotówki w ten sposób. Pieniądze miały trafić do jednego z wiedeńskich banków. Zagraniczne banki działające w Albanii wysyłają twardą walutę do Wiednia, ponieważ bank centralny Albanii nie akceptuje takich depozytów.
Agencja dpa przypomina, że trzy lata temu na lotnisku w Tiranie doszło do podobnego napadu rabunkowego.
Policja aresztowała już cztery osoby, które mogą mieć związek z rabunkiem. Śledczy przesłuchali też 40 osób w tej sprawie, trwa pościg za bandytami.
POLECAMY:
