Krynica-Zdrój jej miejscem na ziemi
Urodziła się dzień przed wigilią w 1919 roku w Tymowej w chacie z klepiskiem. Piec, łóżko, małe okienka, dom bez ogrzewania, drugą część budynku stanowiła stajnia. Były to czasy powojenne, w całym kraju była bieda. Żeby mieć z czego żyć już jako nastolatka jeździła do pracy w hotelu w Krakowie na służbę, gdzie nie było lekko. Kilkanaście godzin na nogach, obiad jadła w biegu, bo nie pozwalali im nawet na tę chwilę usiąść.
W wieku 20 lat wyszła za mąż, urodziła dwóch synów. Jej mąż był szewcem, buty u niego zamawiali także Niemcy. Żeby zdobyć materiał na szycie musiał na rowerze z Tymowej jeździć do Krakowa, nie zważając na pogodę i panującą wojnę. Doprowadziło to do zapalenia płuc, wtedy dostęp do leków był bardzo ograniczony i mąż pani Albiny zmarł jeszcze w czasie wojny, albo tuż po. Młoda wdowa pogrążona w żałobie musiała radzić sobie sama. Jak wspomina córka Marta Krzysztofek mama musiała opuścić rodzinny dom, ponieważ brat, który wrócił z robót w Niemczech nie widział dla siostry i jej dzieci miejsca.

Kobieta wyruszyła do Krynicy-Zdroju po lepsze życie i od lat 50. to było jej miejsce na ziemi. Zanim tam zamieszkała to dzieci zostały pod opieką teściowej. Najpierw pracowała w pensjonatach. Przez kilka lat mieszkała w drewnianym budynku przy deptaku, gdzie warunki były ciężkie. Tam także na świat przyszła jej córka z drugiego małżeństwa. Kobieta po jakimś czasie zatrudniła się w Spółdzielni "Postęp", gdzie produkowano wyroby cukiernicze, jak baranki, kogutki czy cukierki.
- To obecnie zakład "Muszynianka", która nadal pamięta o mojej mamie. Co roku przysyła paczki na święta, oraz specjalną premię. Cały czas pamiętają i dzwonią. To sprawia mamie dużo radości - mówi nam córka

Drugi mąż pani Albiny pochodził z Grybowa także zmarł młodo, kiedy ich córka miała 14 lat. Ponad stulatka od kilku lat jest pod opieką córki w Krakowie, bo wiek nie pozwala jej już na samodzielność. Choć czasem pamięć ją zawodzi, to nadal jest doskonałym rozmówcą.
Dwa razy przeszła coronavirusa w szpitalu. Ma ośmiu wnuków, jedenastu prawnuków i już wkrótce na świat przyjdzie praprawnuk.
Każdy zawsze ciepło wypowiada się o pani Albinie która całe życie była serdeczna, pomocna i pełna optymizmu.
Jaki jest sposób na długowieczność?
Być może to kwestia genów, albo świeżego, górskiego powietrza w Krynicy-Zdroju. Czy styl życia jest sposobem na przeżycie ponad stu lat w zdrowiu? Być może, bo jak się okazuje najstarsza Kryniczanka nigdy nie odmawiała sobie aktywności w jej ukochanym mieście. Mimo, że było jej ciężko to nie zamartwiała się, spokoju i ukojenia szukała w modlitwie. Zbierała też zioła, które piła codziennie o poranku.
- Jeszcze się dobrze nie obudziłam, a już przy łóżku czekał na mnie napar z ziół. Nie pytała co to, tylko piłam - wspomina córka.

Pani Albina była bardzo przywiązana do Krynicy-Zdroju, ciągle wraca pamięcią do swojego domu pod Górą Parkową i marzy żeby tam wrócić choć na chwilę.
- Czarna Młaka w Muszynie. Niezwykły kilkusetletni staw urzeka zwłaszcza jesienią
- Nowoczesny park wodny przy stawach w Starym Sączu hitem wakacji
- Są jak dzieła sztuki ludowej! Piękne wieńce dożynkowe z całej Małopolski
- Przeciągali tira, podnosili auto w Podegrodziu. Był czas na selfie z Pudzianem
- Niezwykły Festiwal Wód Mineralnych. Wystąpił Bednarek i inni. Zdjęcia
- Tak wygląda nowy grobowiec rodziny Koral - twórców „lodowego imperium”
