https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Głuś: reorganizacja parkingów osiedlowych to ważna kwestia

Ruch samochodowy na osiedlowych uliczkach jest znacznie utrudniony, przez zaparkowane wszędzie auta.
Ruch samochodowy na osiedlowych uliczkach jest znacznie utrudniony, przez zaparkowane wszędzie auta. źródło: parkowanie2022.pl
Z infrastruktury miejskiej w Krakowie korzysta dziennie ponad milion osób. Niemal jedna trzecia z nich porusza się samochodem. Daje to prawie 250 tysięcy aut, które gdzieś muszą zaparkować. Tylko gdzie?

Wracając z pracy późnym popołudniem, wielu mieszkańców Krakowa nie ma gdzie zaparkować samochodu. Zostawiają je więc przy ulicy – jednym kołem stojąc na - i tak już wąskim – chodniku osiedlowym. Zostaje niewiele miejsca dla przechodnia, nie mówiąc o osobach, poruszających się na wózku inwalidzkim, czy rodzicu, prowadzącym wózek dziecięcy.

Sytuacja na wielu osiedlach wygląda więc tak, że większość chodników i wąskich uliczek zapchana jest zaparkowanymi samochodami. Często poruszanie się drogami osiedlowymi przypomina ruch wahadłowy – zaparkowane samochody zabierają tyle miejsca, że przejechać może tylko jedno auto. Żeby więc dostać się na drugi koniec ulicy, jeden samochód musi poczekać, a drugi jedzie. Potem wymiana. I tak codziennie. Nie trzeba chyba mówić, jak duże ryzyko stłuczki generuje taka sytuacja. Pomijając kwestie dyskomfortu mieszkańców i estetyki.
Aleksander Głuś, redaktor naczelny miesięcznika „Polski Traker”, proponuje konkretne rozwiązanie tego problemu, który obserwuje już od lat. - Jestem ściśle związany z transportem, nie tylko przez gazetę, ale też przez to, że dużo jeżdżę po Europie i Polsce – twierdzi Głuś – Lokalnie widzę rosnący problem braku miejsc na parkingach osiedlowych, czego jeszcze kilka lat temu nie było – dodaje.

Według jego pilotażowego projektu „Auto w Mieście 4.0” , każdy mieszkaniec osiedla posiadałby specjalną plakietkę, która gwarantowałaby miejsce na parkingu osiedlowym. Na pytanie, kto taką winietkę by dostawał – zameldowana osoba, czy po prostu wykazująca się płaceniem rachunków za mieszkanie w danym miejscu – Głuś nie ma jeszcze odpowiedzi. - Projekt jest w fazie rozwoju, jeszcze go nie dokończyliśmy – oznajmia. Liczba plakietek byłaby powiązana z ilością legalnych miejsc parkingowych. - Bo przecież takie parkowanie, jednym kołem na ulicy, a drugim na trawniku czy chodniku, jest nielegalne. Tylko na osiedlach nikt tego nie sprawdza – mówi Głuś.

Pojawia się jednak kilka ale. W Krakowie jest wielu studentów, którzy poruszają się samochodami. Zakładając, że plakietkę dostałaby tylko osoba zameldowana w mieście, na danym osiedlu, studenci mieliby ogromne problemy z zaparkowaniem samochodu. Nie tylko studenci, bo na rodzinę – według projektu „Auto w Mieście 4.0” - przypadałaby tylko jedna plakietka. Jeśli więc ktoś ma dwa samochody, to na ten drugi nie znajdzie miejsca na osiedlu. I kierowca będzie musiał zostawić auto z dala od bloku. Głuś proponuje w takiej sytuacji kolejne rozwiązanie – budowę naziemnych parkingów na osiedlach miejskich, w których pojazdy bez plakietek mogłyby parkować. Na zarzut betonowania w ten sposób Krakowa odpowiada, że parkingi byłyby zaprojektowane tak, by rosły na nich rośliny. - To wszystko jest jednak w fazie opracowywania - tłumaczy.

Większy komfort w zamian za tereny zielone

Na tym jednak betonowanie się nie kończy – projekt zakłada budowanie zatoczek dla samochodów, parkujących na wąskich, osiedlowych uliczkach. „Na mocy specjalnych przepisów i uzgodnień z np. konserwatorem, opiekunem zieleni, można wyodrębnić na takich ulicach pewną część miejsc parkingowych, poprzez wycięcie np. jednego metra trawnika. To rodzaj zatoki.” - czytamy na stronie projektu. - Niestety, coś za coś – mówi Głuś – Nie da się parkować setek aut i poszerzać miejsca do parkowania, bez wycinania zieleni – dodaje.

Projekt, jeśli znajdzie aprobatę u władz miasta, ma być wprowadzony w ciągu kilku lat. Na początku obejmie jedno lub dwa osiedla, eksperymentalnie. Mieszkańcy dzielnicy dostaną plakietki, wybudowane zostaną zatoczki i – być może – także parking na samochody, które winietek nie dostaną. Ten ostatni pomysł jest jednak pod wielkim znakiem zapytania, bo budowanie piętrowego parkingu generuje olbrzymie koszta. Co w momencie, gdy takiego parkingu nie będzie, a te samochody, które nie zmieszczą się na jednym osiedlu, zaczną parkować na innym, nie objętym projektem? W ten sposób mieszkańcy jednej dzielnicy, zaczną zapychać drugą, zabierając innym miejsca parkingowe. Na to pytanie, Głuś także nie ma odpowiedzi. - Jeszcze nie myśleliśmy nad tym rozwiązaniem, projekt nie jest w stu procentach gotowy – odpowiada.

Carsharing - przyszłość dla aglomeracji

Jak podkreśla, długofalowym celem jest zachęcenie Krakowian do rezygnacji z samochodów. Jego zdaniem, przyszłość dla dużych miast to tzw. carsharing, czyli wypożyczanie aut na minuty. To rozwiązanie bardzo popularne na zachodzie, zwłaszcza tym dalekim, czyli w Stanach Zjednoczonych. I przyszłość dla dużych miast. - Przecież wiele osób, które mają samochód na własność, korzysta z niego raz albo dwa razy w tygodniu. Przez resztę czasu auto stoi i zajmuje miejsce parkingowe. A przecież moglibyśmy wypożyczyć samochód w ramach carsharingu – opowiada Głuś. Takie rozwiązanie przyczyniłoby się do zwiększenia liczby miejsc na parkingach osiedlowych i zachęciłoby miastowych do przesiadania się w komunikację miejską.

W Krakowie istnieją już firmy, które oferują wypożyczanie samochodów. Polega to na tym, że za pomocą aplikacji sprawdzamy, gdzie znajduje się wolne auto. W Krakowie jest ich na tyle dużo, że prawdopodobieństwo, że przynajmniej jeden samochód do wypożyczenia, stoi na naszym osiedlu, jest spore. Następnie rezerwujemy samochód przez aplikację, a potem skanujemy kod QR, który otwiera takie auto. Po dojechaniu do celu, aplikacja ściąga z konta odpowiednią kwotę, za którą przejechaliśmy dystans.

Według Głusia osiedla już teraz są przeładowane samochodami, a tych ciągle przybywa. Za kilka lat może więc dojść do sytuacji, że problem z zaparkowaniem auta pod blokiem będzie gigantyczny. - Parkingi trzeba zdyscyplinować i przeorganizować teraz, póki to jeszcze możliwe. Te zmiany są nieuniknione – przekonuje Głuś.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Wybory samorządowe 2018 | Jak głosować poza miejscem zamieszkania?

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ale kretyn. Przyszlosc to likwidacja wlasnosci samochodu. Po co te samochody na wlasnosc to takie niefeektywne wydawac 150- 200 tys na teslr zeby ja uzytkowac 1h dziennie? Jaki to ma sens lepiej jak tesla stou na ulicy i 10 osob w ciagu dnia z niej korzysta po 1h ! Wtedy koszt na osobe to 15 tys zl. Jeszcze mozna tyle zaakceptowac w rozbiciu na 3 letni cykl uzytkowania pojazdu
G
Gość
Bzdury ruch wahadlowy akurat zwieksza bezpieczenstwo bo im mniejsza predkosc tym wieksze bezpieczenstwo
g
gniewko_syn_ryba
Bo jego pomysły są cokolwiek nieświeże... Większość spółdzielni mieszkaniowych już dawno wprowadziła identyfikatory dla mieszkańców, uprawniające do parkowania na osiedlowych drogach (wewnętrznych) i parkingach. O ogrodzonych i zaszlabanionych osiedlach deweloperskich nawet nie wspomnę...
M
Mike
Niech ten pan dalej szuka rozwiązania, to zaproponowane jest niedobre i drogie. Mamy sobie życie ułatwiać, a nie utrudniać.
R
Rafał
Autor ma na myśli chodniki, trawniki i ulice znaczy tak?
Innych parkingów osiedlowych nie widziałem...
z
zawsze
żywy.
k
ktore
sami stworzyli likwidując i zabudowując miejsca parkingowe.
G
Gość
jeszcze gorzej jest, gdy parkujące auta powodują zwężenie ulic, którymi kursują autobusy. Często jest tak, że urzędnicy wyznaczają parkowanie tak, by swobodnie przejeżdżały samochody osobowe, małe dostawcze, a nie obchodzi ich to, że autobus jest o wiele szerszy i nie może przejechać (lub minąć się z pojazdem jadącym z przeciwka - nawet samochodem osobowym czy mała furgonetką, nie wspominając o autobusie czy pełnowymiarowej ciężarówce). Jedyne rozwiązanie to miej aut w Krakowie. Miasto jest przeludnione, więc nie jest możliwe, by każdy miał samochód dla jednej osoby. W rodzinie powinno być tylko jedno auto (a najlepiej byłoby, gdyby w co drugiej nie było samochodu), studenci nie powinni mieć własnych samochodów itd. Powinno się przesiedlić z Krakowa do jakiegoś wyludniającego się miasta (Katowice, Łódź) przynajmniej 100 tys. osób wraz z samochodami, a drugie 100 tys. pozbawić aut. Wtedy miasto się odetka. Aut jest w Krakowie o wiele za dużo. Jakoś gdy były fabryki, to tyle samochodów osobowych nie było a biurowce spowodowały szybkie rozmnożenie się posiadaczy "czterech kółek".
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska