https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ambulans po malutką Darię nie spieszył się, bo nie musiał. Dziewczynka zmarła

Anna Górska
Małej Darii  nie udało się uratować
Małej Darii nie udało się uratować fot. archiwum prywatne
Mała Daria z błyskawicznie postępującą sepsą prawie godzinę oczekiwała, aż karetka wyjedzie spod szpitala w Zakopanem do Krakowa. Za długo to trwało. Chorej dziewczynki nie udało się uratować.

Czytaj także:

Dramat malutkiej Darii, który opisaliśmy wczoraj, jest dowodem na to, że ministrowi zdrowia nie wolno godzić się z nadmierną swobodą w transporcie międzyszpitalnym. Dowolność rodzi bowiem chaos, którego efektem może być śmierć.

Zdaniem ratowników medycznych, określenie czasu transportu między szpitalami zdyscyplinowałoby lekarzy i zapobiegłoby nieszczęściom. Aktualnie karetka pogotowia ratunkowego zgodnie z prawem powinna dojechać do pacjenta w 5 minut w mieście i w 8 minut poza miastem. Jeśli zdarzy sie poślizg, ratownicy są rozliczani i karani.

W transporcie międzyszpitalnym nie obowiązują żadne zasady i limity czasu. - Dyrektor szpitala podpisując umowę z prywatną firmą na przewiezienie pacjentów do specjalistycznych klinik może określić ramy czasowe, w jakich ma zjawić się karetka - wyjaśnia Marcin Mikos z Polskiego Towarzystwa Prawa Medycznego. - Ale nie każdy to robi. Ponadto firmy dość często nie wywiązują się z ustalonych limitów. W rezultacie chorzy z zawałem czy udarem nawet po kilka godzin czekają na oddziałach ratunkowych w małych miejsowościach na przewiezienie do specjalistycznych placówek medycznych.

Ratownicy w maju zeszłego roku wysłali swoje propozycje do ministra zdrowia. Do dziś nie otrzymali odpowiedzi. Mają dwie propozycje ram czasowych.

- W przypadku pacjentów z bezpośrednim zagrożeniem życia, jakim była ta dziewczynka z Zakopanego, karetka transportowa powinna pojawić się w maksymalnie 20 minut - mówi Adrian Stanisz ze Społecznego Komitetu Ratowników Medycznych w Krakowie. - Natomiast do pacjentów stabilnych, czyli takich, których stan pozwala na czekanie, karetka mogłaby jechać do godziny.

Powinien też być określony skład załogi i wyposażenie karetek transportowych. - Często bywa, że karetka jest w fatalnym stanie i sprzętu w niej brakuje - zauważa Andrzej Kopta, wiceszef Społecznego Komitetu Ratowników Medycznych.
Szpital w Zakopanem, gdzie leżała Daria, transport do innych placówek medycznych organizuje we własnym zakresie.
- Mamy karetki, wyposażenie i pracowników - zapewnia wicedyrektor Marian Papież.

A jednak umierająca dziewczynka czekała na karetkę prawie godzinę. Dlaczego tak się stało, ma wyjaśnić postępowanie wewnętrzne dyrekcji szpitala.

Adam Bugaj, ojciec Darii, nie może zrozumieć, dlaczego lekarze nie wezwali śmigłowca. Był gotów sam zapłacić za jego zamówienie. Usłyszał jednak, że w Małopolsce w nocy Lotnicze Pogotowie Ratunkowe (LPR) nie lata. I to prawda. Smutna i paradoksalna, ponieważ, jak przyznaje Robert Gałązkowski, dyrektor LPR, nasze województwo jest jednym z nielicznych w kraju, gdzie śmigłowce mogłyby startować i lądować całodobowo. Większość szpitalnych lądowisk jest przygotowana na przyjęcie helikoptera o każdej porze dnia i nocy.

- Żeby pracować całodobowo, musiałbym zwiększyć obsadę pilotów, ratowników, lekarzy - nadmienia Robert Gałązkowski. - To spore koszty, na które nas nie stać. W najbliższych 2-3 latach planujemy utworzyć kilka baz całodobowych, w tym w Krakowie. Ale najpierw musimy dostać pieniądze z Ministerstwa Zdrowia. Mamy obiecane. A tymczasem - co robić?!

Tomasz Filarski z małopolskiego oddziału NFZ przyznaje, że w środku nocy właściwie nie można zrobić nic. - Pogotowie nie przyjedzie. Policję można wezwać, ale co zrobią? Nakażą lekarzowi wykonanie czynności?

W dzień rodzice mogą zwrócić się do ordynatora, dyrektora. - Jeśli widzą, że ich dziecko umiera, muszą podjąć wszelkie możliwe działania. Rozmowa często przynosi natychmiastowy efekt - dodaje Filarski.

współpr. (kj)

Adam Sandauer, prezes Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere"
Mała Daria 55 minut czekała, aż karetka zawiezie ją ze szpitala w Zakopanem do Krakowa.
A dlaczego szpital w Zakopanem nie potrafił się zająć sepsą? Pierwsze, co trzeba zrobić, to podać antybiotyk, leki przeciwwstrząsowe i podtrzymujące życie. Wożenie dziecka w takiej sytuacji to szaleństwo.

Podobna sytuacja zdarzyła się w Łodzi. Dziewczynka czekała trzy godziny na karetkę.
To pytanie do ministra zdrowia i rzecznika praw pacjenta, dlaczego nie walczą z tym.

Rodzice są zostawieni sami sobie. Może powinni chwycić za fartuch i potrząsnąć lekarzem?
Była już sytuacja, że ojciec chwycił za siekierę. Ale awantury rodziców kończą się tym, że są ciągani po sądach, a środowisko lekarskie głośno utyskuje, że pacjenci są agresywni.

Problem to brak regulacji ws. transportu szpitalnego?
Nie wiem, czy regulacja by coś zmieniła. Istnieje przecież najważniejsza regulacja, taka, że lekarz nie może zostawić pacjenta bez pomocy i zajmować się papierami. A jednak tak się stało.

Rozmawiała Katarzyna Janiszewska

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 33

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

...
nie ma sensu obrzucać się błotem,bo lekarzom można zarzucić dokładnie to samo..."wielokrotnie ciężkie urazy transportują bez deski a zawały serca wprowadzają na nogach", bo przecież żaden ratownik nie będzie mu mówił jakie są procedury, on tyle lat pracuje i wie ,co ma robić....Sam niejednokrotnie byłem świadkiem jak lekarze "zbierają" się do wyjazdów karetką i są oburzeni jak się ich pospiesza.Wiadomo,ze część lekarzy jest niezadowolona z tego, że ich miejsca w karetce zajęla TANIA siła robocza...bo przecież takie pieniądze jak zarabiają lekarze w karetkach to mniej więcej 5-cio krotność stawki ratownika...a dla większości lekarzy ich zawód to biznes, a nie praca z oddaniem dla ludzi...
M
MS
wolność słowa należy sie tylko prasie!!!!!????????
m
medyk ratunkowy
"zdaniem ratowników medycznych określenie czasu transportu zdyscyplinowało by lekarzy" co to za tekst w ogóle jest? ratownicy, którzy wielokrotnie ciężkie urazy transportują bez deski a zawały serca wprowadzają na nogach. Tragedia po raz kolejeny dowodzi,ze w karetkach systemu- interwencyjnych i TRANSPORTOWYCH też powinni jeździć lekarze ratunkowi a nie przypadkowi no i oczywiście wyszkolenie ratownicy. Kieruję wyrazy współczucia ale nie zgadzam się na teksty o zdaniu ratowników medycznych na temat tego co mogłoby a co nie nie dyscyplinować lekarzy
m
majka
Dlaczego mój post (poniżej) został usunięty ???

"W dzień rodzice mogą zwrócić się do ordynatora, dyrektora. - Jeśli widzą, że ich dziecko umiera, muszą podjąć wszelkie możliwe działania. Rozmowa często przynosi natychmiastowy efekt" - Zastanów się co mówisz panie Tomasz Filarski - to rodzice mają zdiagnozować chorobę, a może mają jeszcze sami leczyć swoje dzieci ????"
B
BAQSIOR
A gdyby umierała Pani Kopacz, to czy karetka też by jechała PO nią 3 godziny? PO co jest w Polsce tzw Konstytucja mówiąca o równości PRAW wszystkich Polaków? Żeby se nią ...................
P
Piotr
Być może wystarczyłoby stworzyć bazę karetek transportowych mogących realizować określone transporty, Tak aby szpital mógł zamówić transport w sytuacji nadzwyczajnej poza wszystkimi
Umowami. Wiem na pewno ze w niedalekiej odległości od Zakopanego było kilka karetek które mogły zrealizować taki transport
j
jolk
ale i tak zagłosujecie za tuskiem bo w tvn powiedzą ze kaczynski to oszołom
m
maciek 56
Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka.Znam lekarzy i pielęgniarki co pracują z pełnym poświęceniem dla pacjenta.Ale są to dinozaury z innej epoki kształcenia co jeszcze potrafią zdiagnozować chorobę i udzielić pomocy choremu.Przykre ale w większości masz rację.
a
ad
Ojciec to Adam a nie Artur...
t
taki sobie człowieczek
Współczuję rodzica dzieciątka moje kondolencje, mimo że cierpią po utracie swojego skarbaa nie popuscilbym bo ktoś winę musi ponieść, kiedy lekarze będą odpowiadać za własne czyny?? Ordynatorzy dyrektorzy?? Teraz liczy się oszczędność a nie pacjent a wszczegolnosci w Zakopanem, system kontroli NFZ,Pip i inne są skorumpowane bo kto widział kontrolę zapowiedziana tydzień wcześniej?? Szpital zawsze się przygotuje i to jest denerwujące, prokurator tez umorzy śledztwo jak zawsze bo lekarzy nie wolno karać przecież się znają:-( to jest cała polska. Karetka nie przyjechała bo pewnie robiła inny transport albo zastrzyki z opieki całodobowej. Byle oszczędzać:-( Pieniądze na transport na karetki na oddziały są ale rozkradane sa na stopniach dyrektorskich i ordynatorskich ochlapy zostawiają pracownika których i tak się nie słucha. Wprowadzenie wreszcie place maksymalne to pieniążki zostaną w budżecie państwa Koniec.
b
bnz
że lekarz był góralem! Teraz powinni go bace załatwić jak kaj indzi!
R
Robert Marciniak
Szczera wypowiedź i w dodatku autor nie ukrywa tożsamości, nie broni swoich ( doktor ) , tak więc pozostaje pytanie dlaczego w Polsce nadal trzeba płacić za coś co jest obowiązkiem osoby , która składa przysięgę pomocy ludziom i dostaje za to wynagrodzenie ? :( nawet gdy sytuacja jest tragiczna potrafi zachować zimną krew ??? Gdzie jest dobroć ? człowieczość ? Dlaczego tak jest ?!!!
Wielkie uznanie dla autora .
Współczuję bardzo rodzicom bo stracili najdroższy skarb :((( Ale nie zostawiajmy tej sprawy , ponieważ te osoby dalej pracują w szpitalach i taka sytuacja może przytrafić się każdemu :(
G
Gość
.. bez lapowki nigdy nikomu sie nigdzie nie spieszy.. Lapowkarski kraj i skorumpowanie na karzdym kroku i w kazdym urzedzie..
k
kantorbox.pl
Dokładnie paranoja! Szczególnie, że podobnych historii jest coraz więcej. Co się dzieje w tym chorym Państwie..
O
Ol-Ga
trzeba było wezwać z Szaflar, jest tam genialny pilot
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska