Andrychowianie najpierw zremisowali z Unią Oświęcim (1:1), a potem pokonali Kalwariankę 2:1. To wprawdzie niżej notowani rywale, bo Unia to lider okręgówki, a kalwarianie bronią się przed spadkiem z grupy zachodniej IV ligi, ale andrychowianie swoją postawą zadają kłam opiniom o wywieszaniu białej flagi na półmetku rozgrywek.
- Wydaje mi się, że wiosną będziemy mogli zamieszać w szykach faworytom – analizuje Jan Witkowski, kierownik Beskidu. - W zespole panuje doskonała atmosfera, a to jest jeden z czynników pomagających w notowaniu dobrych wyników.
Przypomnijmy, że z Beskidem rozstali się napastnicy Tomasz Moskała (Halniak) i Maciej Stróżak (Wisła Sandomierz) oraz pomocnik Arkadiusz Kubik (Kalwarianka).
Już w pierwszym sparingu zaprezentowali się nowi gracze, jak Przemysław Senderski (Poroniec), czy Maciej Sternal. Przeciwko Kalwariance na środku obrony Beskidu wystąpił 33-letni Łukasz Dębski, który poprzednio był związany z Czańcem, śląskim trzecioligowcem. - Potrzebowaliśmy doświadczonego stopera, który pokierowałby grą młodzieży _– tłumaczy Witkowski. - _Mam nadzieję, że wiosną nie będziemy tracić juniorskich goli, które w pierwszej rundzie podcinały nam skrzydła.
W związku z tym, że na bokach andrychowskiej drużyny zrobił się kłopot bogactwa, Senderski zostanie przesunięty na środek obrony. _- Jak fundament jest solidny, to i cała konstrukcja jest stabilna _– uważa Witkowski.
Do zespołu powrócił też Michał Adamus, który jesień zaczynał w Beskidzie, ale przed zamknięciem jesiennego okienka transferowego przeniósł się do Piotrowic (oświęcimska klasa B). Napastnik nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, ale być może znowu podejmie trzecioligowe wyzwanie.