Na powrót do Dalinu Myślenice zdecydował się Przemysław Senderski, który był podporą bloku defensywnego Beskidu. - Dalekie dojazdy były dla zawodnika męczące, ale też wpływ na jego decyzję miały sprawy osobiste – wyjawia Jakub Adamus, trener Beskidu. - Czeka nas trudne zadanie wypełnienia tej luki.
Jesienią kibice nie zobaczą w barwach Beskidu Grzegorza Kmiecika, który miał bardzo dobrą końcówkę wiosny. To właśnie dzięki jego trafieniom andrychowianie zdobyli kilka ważnych punktów. Jednak ten doświadczony napastnik zdecydował się przejść do Babiej Góry Sucha Beskidzka, która chce walczyć o mistrzostwo w wadowickiej klasie A.
Na razie trudno mówić w Beskidzie o nabytkach. Wiadomo, że w klubie muszą trzymać się budżetu, więc nie zamierzają spełniać wygórowanych żądań zawodników. Na jednym treningu pojawił się pomocnik Kamil Wójcik, ale zrezygnował z Andrychowa, tłumacząc się uciążliwymi dojazdami, co spotkało się ze zrozumieniem ze strony szkoleniowca.
- Na razie mogę powiedzieć, że trafi do nas napastnik Wojciech Stuglik, którego miałem w Inwałdzie – wyjawia trener Adamus. - Kibice pamiętają go z Sosnowianki. Po kontuzji kolana wznowił treningi, ale do gry trzeba będzie go powoli wprowadzać. Myślę, że najwcześniej w połowie września zobaczymy jak zaprezentuje się na boisku, grając w niepełnym wymiarze czasu.
Szkoleniowiec chciałby, aby do Beskidu dołączyło minimum czterech zawodników. Jeśli to się nie uda, zespół będzie walczył młodzieżową kadrą. - Naszą bronią jest charakter, którego nikt nam nie odbierze. Właśnie cechami wolicjonalnymi możemy zniwelować pewne braki – kończy andrychowski szkoleniowiec.
Andrychowianie nie zagrali jeszcze sparingu. Więcej o formie zespołu trener może powiedzieć po pierwszym meczu zaplanowanym na najbliższy weekend.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska