W pierwszym meczu we własnej hali pokonał Sanok 3:1 (29:27, 25:20, 23:25, 25:23), ale w rewanżu uległ 1:3 (22:25, 25:22, 28:30, 13:15).
- Po dwóch porażkach w Sanoku wielu skazało nas na porażkę w trzecim meczu i zakończenia rywalizacji w minimalnej liczbie spotkań _– rozpoczyna Tomasz Rupik, II trener MKS. - _Tymczasem w pierwszym meczu we własnej hali chłopcy zagrali taktycznie po mistrzowsku. Owszem, rywale zagrali bez swojego lidera, Tomka Kusiora, ale to w niczym nie umniejsza naszego sukcesu.
W drugim meczu Kusior wystąpił. - Może nie zagrał rewelacyjnie, ale jego obecność dodała rywalom pewności _– uważa Tomasz Rupik. - Mecz rozstrzygnął się w trzecim secie. Gdyby udało nam się go wygrać, pewnie wyrównalibyśmy stan rywalizacji play-off i o wszystkim decydowałby piąty mecz._
Ostatni set drugiego meczu w Andrychowie był pokłosiem trzeciego. - Gdybyśmy go wygrali, pewnie to rywale oddaliby go bez walki – uważa Tomasz Rupik. - Trzeci set stał na bardzo wysokim poziomie i z pewnością przerósł drugoligowe parkiety. Kibice byli świadkami wielu długich wymian piłek. Ten okres gry kosztował zawodników nie tylko sporo zdrowia fizycznego, ale był także wyczerpujący psychicznie. Na pewno po batalii z Sanokiem chłopcy mogą chodzić z podniesionym czołem. Jako jedyni w lidze pokonaliśmy lidera w tym sezonie dwukrotnie, bo także raz u siebie w fazie zasadniczej. W drugim meczu zabrakło nam przede wszystkim siatkarskiego szczęścia.
W Andrychowie posuwają się jednak małymi krokami naprzód. - W pierwszym sezonie występów na drugoligowych parkietach mieliśmy się utrzymać na szczeblu centralnym. Zdanie zostało wykonane, choć stać nas było na więcej niż siódme miejsce – przypomina Tomasz Rupik. - Teraz zakończyliśmy sezon o trzy „oczka” wyżej. W przyszłym sezonie powinniśmy powalczyć znowu o coś więcej. Ważne, że zagraliśmy dobre mecze na finiszu sezonu, a to z kolei sprawia, że w Andrychowie jest dobry klimat dla siatkówki. Nie tylko w samorządzie, ale także wśród sponsorów. Jeśli organizacyjnie klub będzie gotowy do walki na zapleczu ekstraklasy, to sztab szkoleniowy też wie, co ma robić.