Andrzej Duda podczas poniedziałkowego spotkania z rektorem UJ Wojciechem Nowakiem zwrócił się z prośbą o przedłużenie urlopu bezpłatnego na uczelni na czas pełnienia urzędu prezydenta RP. - Oczywiście taką zgodę otrzymał - informuje rzecznik uczelni Adrian Ochalik.
O sprawie urlopu Dudy zrobiło się głośno w trakcie kampanii wyborczej. Podczas debaty prezydent Bronisław Komorowski zarzucił Dudzie, że ten od dziewięciu lat blokuje etat na UJ.
- Przedłużenie bezpłatnego urlopu oznacza, że nowy prezydent nie będzie pobierał wynagrodzenia, a zajęcia poprowadzi inna osoba w jego zastępstwie, tak jak to było do tej pory - zaznacza Ochalik.
Jak mówi radny miasta Krakowa i bliski współpracownik prezydenta elekta Wojciech Kolarski, Duda poprosił o przedłużenie bezpłatnego urlopu z uwagi na sentyment i sympatię do studentów, uczelni i rodzinnego miasta. Obowiązki płynące z pełnienia urzędu prezydenta nie pozwolą mu na pracę na uczelni - tak jak to było do tej pory, gdy zasiadał najpierw w Sejmie, a później w Parlamencie Europejskim.
- Myślę, że z efektu spotkania z rektorem płyną korzyści obustronne. Dla Uniwersytetu Jagiellońskiego to przecież prestiż, że wśród grona akademickiego ma prezydenta kraju - zaznacza Kolarski.
Andrzej Duda od dziewięciu lat korzystał z bezpłatnego urlopu na Wydziale Prawa i Administracji UJ. W tym czasie prowadził zajęcia i pobierał wynagrodzenie w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji w Poznaniu. Pracę tam zakończył jeszcze w czasie prowadzenia kampanii prezydenckiej.
Z oświadczeń majątkowych Dudy wynikało, że pracuje na poznańskiej uczelni na etacie, mimo że nie miał na to zgody rektora UJ. Sprawie przyglądało się Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Stwierdziło jednak, że w przypadku urlopu bezpłatnego na uczelni macierzystej zatrudnienie nie jest faktycznie wykonywane, więc zgoda władz macierzystej uczelni nie była konieczna.