Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Lepper: historia niedokończona

Anita Czupryn
Andrzeja Lepper po tym jak stracił wpływy i pieniądze, opuściło  większość współpracowników
Andrzeja Lepper po tym jak stracił wpływy i pieniądze, opuściło większość współpracowników wojciech barczyński
Samobójcza śmierć Andrzeja Leppera w relacjach jego współpracowników. Kto teraz rządzi partią? Jest tajemniczy trybun ludowy, który ma zastąpić wodza Samoobrony.

Piątkowe popołudnie Sandra Lewandowska poświęciła, jak zwykle, na zajęcia sportowe. Kiedy w końcu otworzyła torebkę i wyjęła z niej telefon komórkowy, było już dobrze po godzinie 16. Na klawiaturze aparatu ujrzała wiele nieodebranych połączeń. Dzwonił Janusz Maksymiuk.

Natychmiast wybrała jego numer. Usłyszała: - Sandra! Tragedia! Andrzej nie żyje!

Zdążyła pomyśleć: "zawał", ale Janusz Maksymiuk nie dał jej czasu na rozważania: - Przyjedź szybko.

Rzuciła wszystko i pojechała. Kiedy usłyszała o samobójstwie, powiedziała: - Niemożliwe.

Maksymiuk był tego dnia w warszawskim biurze Samoobrony już od 8 rano. Miał się tu spotkać z przewodniczącym Lepperem. Umówili się dzień wcześniej. Ponoć przewodniczący miał Maksymiukowi powiedzieć coś ważnego.

Wyważać drzwi do szefa?

Andrzej Lepper dotarł do Warszawy w czwartek. Część pomieszczeń biura znajdującego się przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie, już w 2004 roku przerobił na apartament dla siebie. Wolał mieszkać tu, niż wynajmować mieszkanie. Drzwi do niego zabezpieczone były zamkiem z kodem. Nad drzwiami wisiała kamera.

- Szef jest, na pewno. Może odpoczywa - zapewniali Maksymiuka pracownicy biura.

Ale Lepper nie reagował na pukanie. Maksymiuk próbował dzwonić na jego komórkę. Przez ścianę słyszał dzwonek telefonu. Lepper nie odbierał.

- Niektórzy potem mieli nawet do mnie pretensje: "Trzeba było wyważyć drzwi", mówili - opowiada Jerzy Maksymiuk. - Ale jak ja mogłem wyważać drzwi prywatnego mieszkania szefa?

Maksymiuk czekał na sygnał od Leppera do godziny 14. Zdecydował się jednak wrócić do domu. Czekała na niego wnuczka, która przyjechała z Wrocławia.

Ostatni widział szofer

Z biura Samoobrony wyszedł razem z Mateuszem Piskorskim, byłym rzecznikiem Samoobrony, który co prawda odszedł z partii w 2008 r., ale ze współpracy z Lepperem nie zrezygnował. Rok wcześniej obronił doktorat na temat Samoobrony RP w polskim systemie partyjnym.

Rozstali się na parkingu. - Było po 16, kiedy zadzwonił do mnie Mieczysław Meyer. Przekazał wiadomość o śmierci Andrzeja - mówi nam Maksymiuk.
Mieczysław Meyer to jeden z najbliższych ludzi Andrzeja Leppera. Woził go własnym samochodem, często na własny koszt. Był tym, który ostatni widział w piątek 5 sierpnia rano Andrzeja Leppera żywego. Szef był taki sam jak zawsze: życzliwy, zainteresowany sprawami pracownika.

Meyer po południu był akurat u Małgorzaty Gut, radcy prawnego lidera Samoobrony, kiedy do pomieszczeń Leppera weszli jego zięć i Mieczysław Rudowski. Meyer był jednym z pierwszych, do którego zadzwonili z biura z wieścią, że Lepper nie żyje. 15 minut później był już w Alejach Jerozolimskich. Wszedł do pokoju szefa, który tym razem wyglądał inaczej niż zwykle: panował w nim nieporządek.

Meyer wycofał się, chwycił za słuchawkę i zaczął dzwonić. Najpierw do żony przewodniczącego. Potem do Stanisława Łyżwińskiego i do Janusza Maksymiuka.

Mateusz Piskorski w tym czasie siedział za kierownicą swojego samochodu. Minął właśnie tablicę z napisem "Radom". Udawał się w podróż do Budapesztu.

- Zadzwoniła żona. Powiedziała, co się stało. Szok, niedowierzanie, byłem kompletnie zdruzgotany. Natychmiast zawróciłem do Warszawy.

Ale ten szok, to niedowierzanie, graniczące nawet u niektórych z załamaniem, nie trwały długo.
Maksymiuk mówi nawet o czymś na wskroś pospolitego ruszenia:

- Do Samoobrony garną się nowi ludzie, chcą się zapisać do partii - opowiada. Ale ta fala ma też ponoć drugi aspekt: działacze Samoobrony, ludzie, którzy po przegranych w 2007 r. przez Samoobronę wyborach do parlamentu zapadli w letarg, zostawiając całą pracę na barkach Andrzeja Leppera, teraz się przebudzili. Głośno wołają: - Chcemy działać! Chcemy iść sami do wyborów!
Zdaniem Mateusza Piskorskiego śmierć Leppera zmobilizowała ludzi Samoobrony. Jest przekonany, że wstrząs, jaki przeżyli, wpłynie na to, że osoby, które nie wierzyły już w sens politycznego bytu partii, znów w to uwierzą.

- Faktem było, że byli działacze Samoobrony opuścili Andrzeja. Zapomnieli o nim. Nie zapraszali na imprezy ani na spotkania, jakie organizowali - mówi Piskorski. - A przecież wielu z nich zawdzięcza mu karierę. Jak widać, trudno w polityce liczyć na wdzięczność.

Najbliższy krąg współpracowników Leppera to w ostatnich miesiącach kilka osób: Janusz Maksymiuk, który do samego końca go wspierał w polityce i pracy związkowej, oraz Mieczysław Meyer i Mieczysław Rudowski.

Janusz Maksymiuk: - To, że od Andrzeja ludzie w pewnym momencie odeszli, to proza życia. Nie dostaliśmy się do Sejmu, każdy miał swoje życie, pracę, firmy, gospodarstwa. Kiedy zorganizowaliśmy konferencję, to media też na nią nie przyszły. Ludzie zobaczyli, że Samoobrona się nie przebija. Ale mobilizowali się przed wyborami, zbierali podpisy, by po wyborach wrócić, każdy do swojego życia. Przyczyniło się do tego i to, że ciągnęły się za Samoobroną skutki wymyślonych afer i prowokacji. Teraz mamy nadzieję, że to się skończy.

Wielu działaczy Samoobrony bije się jednak w piersi.

- To prawda, w ostatnich latach członkowie przestali się angażować. Pieniędzy partia nie miała. Myślano, że Andrzej wszystko załatwi. Że zrobi show, zaprosi Pudzianowskiego i wszystko znów się uda. Bo był wodzem, naszym ojcem - mówi jedna z byłych posłanek.

Bogusław Warchulski zwraca uwagę na to, że Andrzej Lepper chciał w Samoobronie pojednania. Apelował, żeby zażegnać dawne waśnie. - Ludzie zaprzestali działalności z wielu powodów. Niektórym wydawało się, że to prosta rzecz: zorganizować struktury, zarządzać. Teraz się budzą - uważa.

Takim optymistą nie jest Władysław Serafin, który, choć związany z PSL, zawsze był blisko z Andrzejem Lepperem. To on kilka dni temu wyjawił mediom, że rodzina Andrzeja Leppera nie życzy sobie na pogrzebie byłych członków Samoobrony, którzy nadal przez bliskich współpracowników Leppera uważani są za zdrajców. Chodzi o Krzysztofa Filipka, Danutę Hojarską czy nawet Renatę Beger, która choć wycofała się z polityki, swojej sympatii do Samoobrony nie ukrywała, a z Andrzejem Lepperem kontaktowała się na bieżąco.

- Ci wszyscy, którzy opuścili Andrzeja, powinni teraz zrobić rachunek sumienia. Powinni sobie uświadomić, że ich miejsce jest w partii, którą tworzyli. Odeszli z Samoobrony i ponieśli porażkę, która w jakimś stopniu przeniosła się też na Andrzeja - mówi Władysław Serafin.

Idą do wyborów

Maksymiuk przyznaje, że Lepper nie zamykał drogi ludziom, którzy odeszli ,i nigdy nie określał ich mianem zdrajców. Ale zaznaczał też: "Jeśli będą mieli na to zgodę w wojewódzkich strukturach Samoobrony, niech wrócą".

- Z tego jednak, co wiem, oni takiej zgody nie mają- dopowiada Maksymiuk. Dlatego też uważa, że testament Andrzeja Leppera należy wypełnić .

W środę, dzień przed pogrzebem Andrzeja Leppera, prezydium Samoobrony zdecydowało o zarejestrowaniu w Państwowej Komisji Wyborczej swojego komitetu wyborczego. Do ścisłego kierownictwa partii należą: Bożena Garbacz, Kazimierz Kamiński, Czesław Kiernożek, Mirosław Rudowski, Bogdan Socha i Jerzy Maksymiuk.

Władysław Serafin, mimo że media teraz interesują się Samoobroną, nie wróży jej sukcesu. - Przewodniczący Samoobrony nie wychował sobie następcy. To poważna wada. Przecież to partia wodzowska.

Takiego jak Andrzej Samoobrona już mieć nie będzie - mówią działacze. Co nie znaczy, że nie ma chętnych, by objąć fotel po przewodniczącym.

Wielu wskazuje na Henryka Dzido, adwokata Andrzeja Leppera i działacza Samoobrony.
- Nie nadaje się na lidera - uważa Piotr Tymochowicz, dawny doradca Leppera.

Piotr, następca Andrzeja?

Zdaniem Tymochowicza Samoobronie bez Andrzeja Leppera będzie bardzo trudno.
- Jest jeden człowiek, który mógłby kontynuować jego dzieło. Majętny, związany z biznesem, choć medialnie mało znany. Ale to urodzony trybun. Ma na imię Piotr. Przyjaźnił się z Andrzejem Lepperem. To on niedługo wszystkich nas zaskoczy - wieszczy Tymochowicz. Ale twierdzi, że nie może jeszcze zdradzić jego nazwiska.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska