Kiedy ostatnio rozmawiałyśmy, mówiła Pani, że będzie ubiegać się o stanowisko wicemarszałka tylko z "namaszczeniem" Wandy Nowickiej. Rozmawiała Pani z nią?
- Tak. Jej zdanie było dla mnie jednym z najważniejszych argumentów. To wspaniała kobieta, szanujemy się i przyjaźnimy. Powiedziała wyraźnie, że jeśli zrezygnuje lub zostanie odwołana, chciałaby abym to ja została wicemarszałkiem.
Niektórzy twierdzą, że Janusz Palikot Panią wykorzystuje. Że Pani kandydatura to prowokacja i próba osłabienia Platformy, której posłów Pani osoba dzieli.
- Dla posłów PO głosowanie nad moją kandydaturą będzie testem na tolerancję. Jeśli zagłosują przeciw, to tylko z tego powodu, że byłam osobą transpłciową. To dokładnie tak, jakby zagłosowali przeciwko Godsonowi (pierwszy czarnoskóry poseł w Polsce - przyp. red.), albo przeciw Żydowi czy Romowi. To są dokładnie te kryteria.
Mogą nie poprzeć Pani kandydatury nie ze względu na samą kwestię Pani transpłciowości, ale dlatego, że nie chcą bawić się w prowokacje Palikota.
- Mogę zgodzić się z tym, że moja kandydatura to rodzaj swoistej prowokacji. Ale nie chodzi wcale o polityczną grę, lecz zwrócenie uwagi na kwestię tolerancji, otwartości. Więc jeśli to prowokacja w tego słowa znaczeniu, to jakbym mogła nie brać w niej udziału? Robię to świadomie.
Wielu polityków - również zupełnie innych opcji - chwaliło Panią za to, że nie dała się Pani sprowokować posłance Pawłowicz. - Czyżby miarka w końcu się przebrała? Chodzi mi o Pani wypowiedź, że Pawłowicz "może mieć męski kariotyp".
Ta wypowiedź została zniekształcona. Nie miałam na myśli broń Boże tego, że posłanka Pawłowicz jest mężczyzną! Tłumaczyłam tylko, że każdy człowiek, w tym także posłanka Pawłowicz, może mieć kariotyp inny niż wskazuje na to jego płeć. Mówiłam to po to, żeby merytorycznie wytłumaczyć, na czym polega to zjawisko. Chce Pani o tym posłuchać?
Proszę.
Kariotyp jest tylko planem na człowieka. Proszę sobie wyobrazić architekta, który projektuje dom. Ale ostatecznie to ludzie, którzy w nim zamieszkają, decydują o tym, jaki on będzie. To oni go urządzają, wybierają meble, kolory ścian. Podobnie jest z kwestią płciowości - z chromosomami XX rodzą się na ogół kobiety, a z XY - mężczyźni. Ale ostatecznie to zjawiska hormonalne, które zachodzą w ciele matki między 6. a 12. tygodniem ciąży, decydują o płci. I zdarza się, choć bardzo rzadko, że jest ona inna niż wskazywałby na to kariotyp.
Domyślam się, że zachowanie spokoju, kiedy Pani osoba ściąga tyle agresji i nienawiści, jest bardzo trudne.
- Bardzo. Ale przyjęcie tej kandydatury to jest dla mnie misja. Ta sama, z powodu której przyszłam do Sejmu i ta sama, z powodu której założyłam stowarzyszenie Trans-Fuzja. Tą misją jest pokazanie, że osoby transpłciowe są takimi samymi ludźmi jak inni i oceniać je należy przez pryzmat ich wiedzy, doświadczenia, charakteru, a nie ich płciowości.
Które ataki są gorsze? Te od anonimowych ludzi czy od posłów?
- Najbardziej zabolały chyba słowa posłanki Pawłowicz, zwłaszcza że wcześniej normalnie z sobą rozmawiałyśmy - chociaż nigdy na temat mojej płciowości. Brałyśmy udział w tych samych programach. W jednym z nich posłanka zwróciła się do mnie w formie męskiej. Potem przeprosiła, tłumacząc, że się pomyliła. Powiedziałam "nie ma sprawy". Nie było mowy o żadnym sądzie. Nie wiem, dlaczego później coś takiego opowiadała na tym słynnym nagraniu.
Rozmawiałyście o tym?
- Nie. Ale jeśli pani Pawłowicz wyrazi taką chęć, jestem otwarta. Nie wiem czy jej atak wynikał z niewiedzy, czy był polityczną zagrywką. W obu przypadkach był niestosowny. Ale rozumiem, że wiele osób mnie atakuje, bo po prostu nie wiedzą, czym jest transpłciowość. I dlatego właśnie robię to, co robię.
Próbowałam dzwonić do Pani z zastrzeżonego numeru, ale Pani nie odbiera takich telefonów. Czy dostawała Pani anonimowe pogróżki?
- Dostawałam. W Polsce popularny jest "hating", okazywanie nienawiści drugiemu człowiekowi, na ogół bez zrozumienia go. Lecz takim ludziom na ogół brakuje odwagi, więc dzwonią z numeru, którego nie da się zidentyfikować albo wypluwają swoją nienawiść w internecie, gdzie myślą, że są anonimowi.
Skąd w Polakach ta nienawiść?
- Taką mamy kulturę. Uważam że przyczynia się do tego nasz Kościół. Bo sama idea chrześcijaństwa mówi, aby akceptować każdego człowieka. Ale proboszczowie w kościołach często przema- wiają już w innym tonie.
Uogólnia Pani. Jest mnóstwo księży, od których moglibyśmy uczyć się tolerancji.
- Zgadza się. Ale ja akurat mam takie a nie inne doświadczenia.
Nie boi się Pani wychodzić na ulicę? Ma Pani ochronę?
- Nie mogę tego powiedzieć.
To może pogadajmy po babsku. Lubi Pani chodzić do fryzjera?
- Lubię. Jak każda kobieta. Tak samo lubię robić zakupy, wybrać sobie coś ładnego. Staram się wyglądać przyzwoicie. Ale bez przesady, nie stroję się godzinami.
Rozmawiała Maria Mazurek
Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!