Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szef małopolskiej policji: gniazdowy Cracovii nie jest kryty, jest traktowany jak inni

Maria Mazurek
Nadinspektor (odpowiednik generała w wojsku)  policji Mariusz Dąbek
Nadinspektor (odpowiednik generała w wojsku) policji Mariusz Dąbek Anna Kaczmarz
W Nowym Jorku wszyscy - czyli policja, służby federalne oraz władze miasta - pewnego dnia powiedzieli jednym głosem: "Dość, od dziś zero tolerancji dla przestępczości". Działali razem - mówi małopolski komendant wojewódzki policji nadinsp. Mariusz Dąbek w rozmowie z Marią Mazurek. Czy tak samo może się stać w Krakowie?

Sypia Pan spokojnie, Panie Generale?
Niespokojnie. Wydarzenia czerwcowo-wakacyjne, zabójstwa w Krakowie na Żywieckiej, na Grodzkiej, sprawa maczet, spędzają mi sen z powiek. W czerwcu uderzyłem pięścią w stół i powiedziałem: dość. Od tego czasu zastanawiam się, jak zmniejszyć przestępczość w Krakowie. Zmniejszyć, bo o likwidacji nie ma mowy. Nie ma na świecie miasta, gdzie przestępczość nie istnieje. Ale chcemy przed Światowymi Dniami Młodzieży zerwać z wizerunkiem miasta-stolicy maczet i przemocy. Zresztą, wizerunkiem nie do końca zasłużonym.

Maczety to typowo krakowska specjalność.

Maczety tak. Kraków rzeczywiście ma bardzo duży problem ze środowiskiem kibolskim. Mimo tego nie jesteśmy bardziej niebezpiecznym miastem niż inne metropolie tej wielkości w Polsce. Dane dobitnie pokazują, że przestępczość u nas spada. Wiedzą państwo na czym polega różnica? Kraków cieszy się większym zainteresowaniem mediów. Pracujemy pod dużą presją. Sprawdziłem, że w weekend, w który na Grodzkiej zginął Dawid, w całej Polsce doszło do podobnych zabójstw. Ale media grały tylko Krakowem.

Może dlatego, że rzadko ofiarą jest zupełnie niewinna osoba, tak jak w tym przypadku.

To rzeczywiście było wstrząsające. Spokojny chłopak, niezwiązany z grupami pseudokibicowskimi, świętował ze swoją narzeczoną szczególny wieczór, swoje urodziny, i nieoczekiwanie został zaatakowany nożem. Trudno przestać o tym myśleć. Policji zawsze w takiej sytuacji się obrywa. Ale proszę zwrócić uwagę, że złapaliśmy sprawcę już dwadzieścia kilka minut po zdarzeniu. Znamy zresztą sprawców wszystkich śmiertelnych zdarzeń z maczetami i nożami, które wydarzyły się przez ostatnie miesiące.

A problem wciąż jest.
Przestępczość to nie tylko kwestia policji, ale wszystkich służb, wymiaru sprawiedliwości, władz miasta. Poza tym to problem społeczny. Może szkoły powinny podejść do niego poważniej? Przecież ci młodzi ludzie zostają kibolami z braku zajęć i perspektyw życiowych. Ale zawsze to policja jest wywoływana do tablicy. To w dużym stopniu kwestia podejścia mediów. Pierwsza rzecz, jaką zrobił William Bratton,kiedy został nowojorskim szeryfem, to mianował na swojego zastępcę znanego dziennikarza. Ten miał proste zadanie: sprawić, żeby media pisały o sukcesach policji. Nawet drobnych.

Oni faktycznie mieli się czym pochwalić. W Nowym Jorku nie ma dziś problemu graffiti, przestępczość bardzo spadła, ludzie czują się tam bezpiecznie.
W Nowym Jorku wszyscy - czyli policja, służby federalne, władze miasta - powiedzieli "dość, od dziś zero tolerancji dla przestępczości". Działali razem. Zwiększono blisko czterokrotnie budżet na policję, zwiększono liczbę etatów policjantów z 24 tysięcy do 42 tysięcy Dzisiaj pracuje tam blisko 36 tysięcy policjantów. Dla porównania, w Krakowie jest nas 2100.

Jaki Pan ma pomysł na walkę z kibolami? Na kilkanaście tysięcy dodatkowych etatów nie ma Pan co liczyć.
Chętnie zatrudniłbym więcej policjantów, ale to nie tylko o to chodzi. Chcę zachęcić władze miasta do szerszego spojrzenia na walkę z przestępczością. Weźmy taki monitoring miejski. U nas jest ok. 60 kamer, w innych polskich miastach po kilkaset. W Krakowie przy ul. Łokietka właśnie budujemy nowy budynek prewencji. Pomyślałem, żeby stworzyć tam nowoczesne centrum monitoringu. Właśnie miałem w tej sprawie spotkanie z prezydentem oraz przewodniczącym rady miasta. Powiedziałem: służę ludźmi, ale liczę na wsparcie miasta, jeśli chodzi o zakup kamer.

To droga sprawa?
Droga. Proszę sobie wyobrazić, że jeden człowiek obserwuje obraz z choćby kilkunastu kamer. Po dwóch godzinach oczy zaczynają mu się męczyć, nie jest w stanie wszystkiego wyłapać. Staje się nieskuteczny. Dlatego chcemy kupić kamery, które same reagują na pisk opon czy dźwięk wybitej szyby. Takie kamery zostały zamontowane w Myślenicach po tym, jak zostali zabici właściciele kantoru. I na tym przykładzie widać, ze jest to system bardzo skuteczny. Mamy też problem z zapisem art. 50 a kodeksu wykroczeń, który mówi, że posiadanie niebezpiecznych narzędzi w miejscu publicznym podlega karze, o ile okoliczności wskazują na zamiar ich użycia w celu popełnienia przestępstwa. W przypadku gdy zatrzymujemy kilku wysportowanych młodych ludzi w godzinach wieczorowo-nocnych, którzy chodzą z maczetami, musimy im udowodnić zamiar, gdyż taka jest interpretacja większości sądów.

Chcecie doprowadzić do likwidacji tej części zapisu, która mówi o okolicznościach wskazujących na zamiar użycia. Prawnicy są sceptyczni, wskazują, że mogłoby dojść do absurdów, gdyby karano drwali czy ogrodników....
Zgadzam się. Nie chcemy państwa policyjnego. Może wyjściem byłoby, żeby to posiadacze maczet udowadniali nam, że potrzebują tych narzędzi, bo np. muszą coś zrobić na działce. Teraz my musimy udowadniać karanym już wcześniej pseudokibicom, że noszą maczety w złej wierze. Stworzenie odpowiedniego przepisu zostawiam już prawnikom i ustawodawcom, ale coś trzeba zrobić, by policja, prokuratura i sądy mogły działać szybciej i skuteczniej. Teraz jest różnie. Podam przykład: przed derbami Cracovii i Wisły zatrzymaliśmy 26 sprawców różnych przestępstw. Między innymi takich, którzy zaatakowali policjantów. Zostali przez nas zatrzymani i w przyśpieszonym trybie doprowadzeni przed dwa sądy. W jednym przypadku po wyrokach było już w trakcie drugiej połowy meczu: grzywna i zakazy stadionowe. W drugim przypadku sąd wypuścił zatrzymanych bez konsekwencji .

Wydaje się, że środowiska pseudokibiców są w Krakowie coraz bardziej niebezpieczne.
Tak. Zaczęło się od tego, że jeden pseudokibic rzucił podczas meczu w piłkarza Parmy nożem. To uruchomiło lawinę. Zaczęło się chodzenie z nożami, mniejszymi, większymi. Potem nastały maczety.

I narodziły się gangi.

Gangi pseudokibicowskie to specyficzne środowisko, mocno zhierarchizowane. Większość stanowią młodzi ludzie, 15-18-letni, którym starsi "bossowie" imponują tym, że jeżdżą dobrymi autami i mają przy sobie sporo gotówki. Żeby wdać się w ich łaski, wykonują czarną robotę. Bossowie nie brudzą sobie nią rąk. Ci młodzi, znajdujący się niżej w hierachii, często nie zdają sobie często nawet sprawy, że wcale nie chodzi o sport, o więzy grupy, a jedynie o pieniądze. Duże pieniądze, najczęściej z nielegalnego handlu narkotykami.

Kibole zarabiają tylko na narkotykach? Na haraczach i prostytucji nie?
Raczej tylko na narkotykach.

Kto jest teraz bossem numerem jeden?
Nie chcę mówić o nazwiskach i pseudonimach, ale zapewniam, że mamy dobrze rozpoznane środowisko. Hierarchię również.

Ilu policjantów zajmuje się tym rozpoznaniem?
Dwudziestu sześciu z wydziału kryminalnego zajmuje się tylko tym. Natomiast cała rzesza policjantów z innych pionów i jednostek wspomaga ich działania.

Jak działa tych 26?
To działania głównie operacyjne, o których się nie mówi. Ale mogę powiedzieć, że działają tak, jak kryminalni na całym świecie. To klasyka, abecadło pracy.

Czyli np. kupują informatorów?
Też.

Ile zarabiają tacy operacyjni policjanci?

Od 2,5 tysiąca złotych wzwyż. Jasne, że wolałbym płacić im więcej. Ale zawsze powtarzam policjantom: jak chcecie jeździć nowymi bmw albo mercedesami, to policja nie jest miejscem dla Was.

Niektórych kusi. Chyba każdy nasłuchał się historii o łapówkach wręczanych drogówce.
Zapewniam, że jak dowiem się, że któryś z moich policjantów tak robi, następnego dnia policjantem już nie jest.

To samo stało się z panią policjant, która prowadziła pijana auto po krakowskim Prokocimiu?

To samo. Nie pracuje już. Została zwolniona ze służby.

Ma Pan opinię srogiego szefa.
Generał Adam Rapacki powiedział o mnie: człowiek o żelaznej dyscyplinie i gołębim sercu. Mam zasady, to fakt. Ale też staram się nagradzać moich podwładnych. Dla mnie najważniejszą wartością tej formacji są ludzie. Jak sam w latach 90. byłem zwykłym policjantem w Chrzanowie, na oczy nie widziałem komendanta. Sam staram się odwiedzać komendy, komisariaty. Zapraszam policjantów do siebie, nagradzam ich, kiedy się czymś szczególnym wykażą. Ostatnio zaprosiłem dwóch młodych policjantów z Olkusza, którzy, narażając swoje życie, wyciągnęli mieszkańców z płonącego domu.

A druga strona medalu? Podobno jak policjant spowoduje stłuczkę podczas służby, dostaje najwyższy możliwy mandat.

Dostaje mandat, który wynika z taryfikatora. Ale rzeczywiście, irytuję się, jak oni te auta policyjne, których mamy za mało, w głupi sposób na służbie rozbijają. Bo na przykład cofając z myjni uderzają w słupek. Pytam ich: czy swoje prywatne samochody też tak traktujecie? Nigdy dyplomatą nie byłem i nie będę. Mówię, co myślę.

To Pan po derbach wystąpił o zamknięcie stadionu Cracovii. Zdenerwował Pan tym wielu.
Przed derbami spotkaliśmy się z władzami Wisły i Cracovii kilka razy, rozważając scenariusze, co może pójść nie tak. Ustaliliśmy, że jeśli kibice przekroczą pewną granicę, a organizator nie dopełni swoich obowiązków, zostaną ukarani przez zamknięcie stadionu. Przedstawiciele klubów to zaakceptowali. Przepisy jasno zabraniają wnoszenia i używania na stadionach rac czy petard, wykorzystywania do tego celu flag wieloformatowych, tzw "sektorówek". Tymczasem kibice odpalili petardy. Nafaszerowane w środku śrubami. Rzucano nimi nawet z sektora rodzinnego. To mogło kogoś zabić. Nie mieliśmy wyboru.

Przeszukiwaliście stadion przed meczem?
Tak, z psami pirotechnicznymi. Każdy zakamarek. Więc możemy domyślać się, że ktoś musiał wnieść te race na stadion tuż przed meczem, za zgodą, lub przynajmniej cichym przyzwoleniem władz klubu. A potem usłyszałem idiotyczne tłumaczenie przedstawiciela organizatorów, że ktoś np. sektorówkę wniósł w kawałkach, a potem zszył ją na stadionie... Mówię to po to, żebyście mieli państwo wyobrażenie, w jakim środowisku pracujemy. Inny przykład: władze klubu mówią, że wolą zapłacić karę za rasistowskie przyśpiewki, niż narazić się kibicom.

Syn Pana poprzednika, a teraz zastępcy komendanta głównego, organizuje doping na Cracovii.
Tak. Jest tzw. "gniazdowym". Ale to dorosły człowiek, który odpowiada sam za siebie. Z tego, co wiem, nie ma nawet kontaktu z ojcem. I to nie jest prawda, że był w jakikolwiek sposób kryty przez policję. Jak gen. Rokita był komendantem małopolskiej policji, wydał wyraźne polecenie, żeby jego syn był traktowany jak każdy inny. I on był przez nas wielokrotnie zatrzymywany i karany. Wiem to najlepiej, bo odpowiadałem wtedy za zabezpieczenie meczów i sam często wydawałem polecenia co do tego człowieka. Szanuję generała Rokitę i nie pozwolę, żeby jego dobre imię i dokonania dla policji, ktoś niweczył przez zachowania jego dorosłego syna.

A co, oprócz przestępczości pseudokibiców, jest dla Pana największym wyzwaniem?

Coś znacznie mniej medialnego, ale za to uciążliwego dla bardzo wielu ludzi: drobne przestępstwa i wykroczenia przeciwko mieniu. Że ktoś zbił szybę czy włamał się do mieszkania, garażu albo piwnicy. Niby drobne straty, kilkaset złotych. Ale dotyka to często biednych ludzi i jest dla nich dużym problemem. Przedstawiłem już wszystkim komendom swoje polecenia, aby traktowali takie sprawy bardzo poważnie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska