Para spędzała romantyczny wieczór w domku letniskowym w Wadowicach, kiedy pijany 34-latek pokłócił ze swoją dziewczyną. Chwycił siekierę do ręki i rzucił się na kobietę. Kilka razy uderzył. - Z zeznań pokrzywdzonej wynika, że krzyczał, że zabije ją, a potem siebie - opowiada Jerzy Utrata, szef Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.
Mężczyzna celował siekierą w głowę, ale kobieta broniła się. Udało jej się sparować uderzenia, ale raz dostała cios w okolicę ucha, kilka razy w ramiona. Gdy się przewróciła, chłopak bił ją obuchem siekiery po całym ciele, kopnął w twarz i uderzał rękami. Oprawca chciał już zadać ostatni cios, zamachnął się siekierą, ale 30-latce udało się go odepchnąć. Przewróciła mężczyznę i uciekła.
Gdy udało jej się wyswobodzić, zadzwoniła do swojej koleżanki. Ta, kiedy zobaczyła zmasakrowaną dziewczynę, od razu zabrała ją do szpitala i powiadomiła policję. Pokrzywdzona miała wybity ząb, złamany nos oraz rany od siekiery na całym ciele.
Mężczyzna wpadł w ręce policji dopiero kolejnego dnia. Sąd w Wadowicach wydał postanowienie o tymczasowym areszcie.
Sebastian T. Spędzi tam trzy miesiące. - Za usiłowanie zabójstwa grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie - podkreśla Utrata.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze