Mały samolot typu cesna wystartował z lotniska Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolnej o godz. 8.20. Na pokładzie był bardzo doświadczony pilot - instruktor oraz zdobywający lotnicze szlify pilot - uczeń. Maszyna pokonała dystans zaledwie kilkunastu kilometrów, kiedy silnik "odciął", czy przestał pracować.
Kilka minut po starcie konieczne okazało się awaryjne lądowanie. Pilot - instruktor zdecydował się wykonać ten manewr na względnie równym zaoranym polu. Miejsce wydawało się korzystne również ze względu na domu, którego mieszkańcy mogli szybko nadejść z pomoc, gdyby okazała się niezbędna.
Awaryjne lądowanie okazało się perfekcyjne. Obydwaj piloci nie ucierpieli. Maszyna nie została uszkodzona.
- Awarie zdarzają się w samolotach podobnie jak samochodach, tyle tylko, że nieporównanie rzadziej choć zazwyczaj są groźniejsze w skutkach - Andrzej Sarata, wytrawny pilot, były prezes Aeroklubu Podhalańskiego w Nowym Sączu. - Kiedy jednak dochodzi już do awarii w powietrzu wszystko zależy od umiejętności oraz opanowania pilota. W tym przypadku instruktor za sterami tej cesny był bardzo doświadczonym pilotem.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: