Emilka do niedawna była radosną i pełną energii dziewczynką. Choroba sprawia, że nie może cieszyć się życiem tak, jak rówieśnicy.
- Zadaje mi pytania, dlaczego nie może biegać, jak inne dzieci. Wyjaśniam jej wtedy, że w główce coś jej urosło, ale jak wyzdrowieje, pójdzie do przedszkola. Obecnie jest to jej największe marzenie - przyznaje Sylwia Wojtas, mama 4-latki.
Świat rodziny Wojtasów wywrócił się do góry nogami minionego lata. U Emilki zaobserwowano niepokojące objawy - miała problemy z mówieniem oraz chodzeniem. Często wymiotowała, a nawet traciła przytomność na kilka sekund. Nie mogła utrzymać w rączce kredki czy ołówka.
- Chodziliśmy od lekarza do lekarza, jednak nikt nie był w stanie wyjaśnić co się dzieje z Emilką. Jeden z lekarzy powiedział mi, że sama niepotrzebnie doszukuję się chorób u dziecka - opowiada pani Sylwia.
W końcu 4-latka trafiła na prywatną wizytę do neurologa. Specjalista zlecił szczegółowe badania w szpitalu. Zanim do nich doszło, stan Emilki bardzo się pogorszył. Została przewieziona do szpitala w Brzesku. Następnego dnia trafiła do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.
- Po wstępnej tomografii pielęgniarka już nam powiedziała, że Emilka ma raka. To brzmiało jak wyrok. Myślałam, że cały świat mi się wali - mówi ściszonym głosem mama dziewczynki.
Następne wiadomości od lekarzy były jeszcze bardziej szokujące. Okazało się, że 4-latka ma guza mózgu - glejaka.
- Dowiedzieliśmy się, że jest nieoperacyjny i da się zastosować tylko chemioterapię, ale nie wiadomo czy córka ją przeżyje - wspomina Sylwia Wojtas. Dodatkowo nowotwór przyczynił się do powstania wodogłowia. Emilka przeszła więc zabieg wstawienia specjalnej zastawki, która odprowadza płyny nagromadzone w mózgu.
Pani Sylwia oraz jej mąż Marcin nie załamali rąk tylko zaczęli walczyć o życie jedynej pociechy. Dowiedzieli się, że w Berlinie przyjmuje dr Siegfried Vogel specjalizujący się w leczeniu glejaków. Specjalista orzekł, że istnieje 50 proc. szans na zatrzymanie wzrostu guza, a nawet na wyleczenie 4-latki z Filipowic.
Dziewczynka przyjmuje teraz specjalne lekarstwa. Pierwsze efekty 8-miesięcznej kuracji i serii konsultacji w Berlinie napawają optymizmem. Guz nie powiększa się. Emilka jest jednak opuchnięta po leczeniu sterydami. Musi być też poddawana codziennej rehabilitacji, bo wciąż ma problemy z samodzielnym poruszaniem się i mową.
Leczenie dziewczynki jest bardzo kosztowne. Z pomocą rodzicom przychodzi jednak lokalne środowisko.
1 maja odbył się w ratuszu w Zakliczynie Charytatywny Koncert Piosenki Przedszkolnej. Dochód z imprezy został przeznaczony na leczenie dziewczynki.
Emilka znalazła się też pod opieką Stowarzyszenie Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Bez Barier z Zakliczyna.
Każdy może pomóc 4-latce wpłacając datki na konto: 77 8589 0006 0140 0000 1267 0001 w tytule przelewu wpisując „na leczenie Emilii Wojtas.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska