- Już po wstępnych oględzinach było wiadome, że ma uszkodzoną tylną nóżkę - mówi Agnieszka Szłapka, prezes sądeckiego TOZ-u. - Najprawdopodobniej został on przypadkowo zraniony przez człowieka. Być może podczas koszenia trawy - dodaje.
Jak zaznacza Paweł Szczygieł, nadleśniczy Nadleśnictwa Stary Sącz, takie wypadki się zdarzają, choć są bardzo rzadkie.
- Matka, widząc potencjalne zagrożenie, czy to drapieżnika, czy człowieka, zostawia małe w wysokiej trawie i próbuje zwrócić uwagę na siebie - wyjaśnia nadleśniczy Szczygieł. - Mały koziołek nie rusza się z miejsca, a rolnik może go po prostu nie zauważyć - dodaje.
Takie rany mogą okazać się dla malucha śmiertelne. W tym przypadku z pomocą pośpieszył człowiek. Bambi, bo takie imię otrzymał koziołek, trafił do weterynarza w Białej Niżnej.
- Maluch miał złamaną kość piszczelową tylnej kończyny i gdyby w porę nie został znaleziony, na pewno by nie przeżył - podkreśla Janusz Soczek, który zajął się zwierzęciem. - Poskładaliśmy kość, założyliśmy opatrunek. Teraz przez kilka tygodni będzie dochodził do siebie - dodaje.
Inspektorzy sądeckiego TOZ-u nie mogli jednak zająć się koziołkiem. Postarali się, by trafił w odpowiednie ręce. Wczoraj Bambi został przewieziony do Schroniska dla Dzikich Zwierząt w Mikołowie na Śląsku. - Zostanie u nas na pewno kilka miesięcy. Jest to bardzo młody osobnik - zaznacza Jacek Wąsiński prowadzący schronisko w Mikołowie. - Musimy go nie tylko rehabilitować, ale i trochę odchować, żeby mógł sobie poradzić samodzielnie w lesie - dodaje.
Takie ranne zwierzę przyzwyczaja się do ludzi, a przez to powrót do środowiska naturalnego jest często niemożliwy. - Najważniejsze, że jest to młody osobnik i szanse na jego wyleczenie są dużo większe, niż dorosłej sarny - uważa Wąsiński.
Bambi jednak potrzebuje wsparcia finansowego. Sądecki TOZ musiał opłacić jego leczenie i transport do Mikołowa, dlatego liczy się każdy datek. Osoby chętne mogą wpłacać pieniądze na konto TOZ-u: 03 1020 3453 0000 8702 0060 9826 z dopiskiem "Dla Bambiego". Zbiórka zostanie rozliczona.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+