Obrotowy, który 31 stycznia, czyli w dniu finału rozgrywanych w Polsce mistrzostw Europy, skończy 37 lat, miał ostatnio kłopoty z zdrowotne (uraz łydki). Pojawił się na boisku w drugiej połowie spotkania i strzelił trzy bramki. - Na razie wszystko jest ok. Nic nie czuję. Dziękuję „fizjo” i lekarzom, że mnie doprowadzili do takiego stanu – powiedział tuż po meczu.
Zawodnik Chrobrego Głogów nie ukrywał radości z udanego startu „biało-czerwonych” w ME. - Cieszymy się, że dwa punkty zostały w Polsce. Było trochę nerwów, ale myślę, że rozkręcamy się i z każdym meczem będzie lepiej. I będziemy się nadal nakręcać.
Starszy z braci Jureckich zwrócił również uwagę na mankamenty naszej drużyny: - Na początku meczu graliśmy za bardzo pasywnie, staliśmy, nie wychodziliśmy do rozgrywających. Serbowie często grali środkiem, rzadko skrzydłami. Naszym bramkarzom trudno było bronić ich rzuty z ósmego metra. Zmarnowaliśmy kilka „setek”. Gdyby nie to, bylibyśmy spokojniejsi o wynik. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy grać bardziej agresywnie. I zaczęło to lepiej funkcjonować.
Grający z numerem 13 na koszulce zawodnik podkreślił fenomenalną interwencją Sławomira Szmala (obronił rzut karny w ostatniej minucie) i zaznaczył: - Jeśli mamy tak grać do końca mistrzostw i wygrywać, to nie mam nic przeciwko temu.