Napastnik Unii poddał się zabiegowi żylaków mięśni brzucha, które dokuczały mu już od kilku lat. – Jednak bóle stawały się coraz silniejsze, więc nie było sensu tego przeciągać – wyjawia Bartosz Praciak. – Trzeba było patrzeć w przyszłość. Mogło być przecież tak, że nasilający się ból zmusiłby nie do zabiegu w trakcie rundy wiosennej i wtedy byłby to problem dla mnie i zespołu. Zima jest wystarczająco długim okresem, żeby się wyleczyć po zabiegu.
W tygodniu poprzedzającym derby Oświęcimia napastnik Unii rodem z Wadowic zaczął już indywidualnie trenować. Jednak na zagranie meczu było zbyt wcześnie. Gra kontaktowa, bo za taką uchodzi przecież futbol, mogłaby narazić zawodnika na uderzenie piłką w operowane miejsce, albo – co gorsze – zderzenie z przeciwnikiem. – Lepiej zacząć grać mecze kilka dni później, niż miałbym to zrobić o jeden dzień wcześniej – tłumaczy swoją decyzję Praciak. – Wiadomo, że cierpiałem duchowo oglądając derby z ławki. W prestiżowym meczu chciałoby się pomóc kolegom. Rozsądek wziął górę nad emocjami.
Bardzo chciałby zagrać już w kolejnym meczu, w poniedziałek, 6 lutego, przeciwko Stanisławiance na sztucznym boisku w Chełmku. Ostateczne ustalenia zostaną podjęte przed spotkaniem, po konsultacji z trenerem Jackiem Dobrowolskim.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska