Batalia o ogonek Felka III

Profesor i rektor ASP Adam Wsiołkowski swoje psy traktuje jak wierny naród kochanych monarchów. Kiedy umiera król, woła: Niech żyje król. Gdy odchodził Felek I, na tron wstąpił Felek II. Teraz z kolei u władzy, już od dwóch lat, jest Felek III. Profesor oczywiście tak samo mocno kocha każdego pupila. Wierzy po prostu w ciągłość dynastii jamników.

Tym bardziej przejął się, kiedy obecnego monarchę zaatakował w maju trzykrotnie większy pies. Rozpoczęła się dramatyczna walka o uratowanie ogonka króla. Na szczęście zakończona częściowym sukcesem. Niestety, właściciela groźnego amstaffa, który rzucił się na Felka, raczej trudno będzie wyleczyć z głupoty. - Takich ludzi nazywam miłośnikami psów, ale tylko własnych - mówi Adam Wsiołkowski, rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

2 maja profesor z Felkiem wracał z parku po spacerze. Dostrzegł młodego mężczyznę i dziewczynę z potężnym amstaffem. Zwierzę nie miało kagańca ani smyczy. - Felek reaguje różnie na inne psy. Bywa, że się bawi, przechodzi neutralnie lub warczy. Na wszelki wypadek zawołałem do tego faceta, by przywołał psa. Było między nami jakieś 40 metrów, więc spokojnie miał czas - opowiada profesor.

Mężczyzna jednak nie zrobił nic, tymczasem pies już biegł w kierunku jamnika. - To były ułamki sekund. Amstaff rzucił się na mojego psa. Próbowałem odpędzić go kijem, ale to było jakby walić szablą w czołg. Felek piszczał w szale, próbowałem go ratować, pogryzł mnie. Ten gość w końcu podbiegł i odciągnął swoje zwierzę. Oczywiście ulotnił się - mówi Wsiołkowski.
Profesor udał się do znajomego weterynarza. Okazało się, że Felek ma uszkodzony kręgosłup w okolicy krzyża. Lekarz zrobił rentgen i uznał, że prawdopodobnie konieczna będzie amputacja ogona. - Przejąłem się. Pies już się wycierpiał, a najgorsze było jeszcze przed nim. Weterynarz skonsultował jeszcze sprawę z kolegą z Wrocławia i ten też potwierdził diagnozę. Z trudem się z tym pogodziłem, ale lekarz jeszcze dał mi namiar do innego fachowca z sugestią dodatkowej konsultacji - opowiada profesor. Trzeci weterynarz okazał się promykiem nadziei.

- Powiedział, żeby zaczekać, bo ogon, jeśli ukrwiony, może wrócić do formy. I faktycznie z dnia na dzień było coraz lepiej - opowiada rektor. Według specjalistów, gdyby kły amstaffa wbiły się centymetr wyżej, Felek zostałby sparaliżowany i trzeba byłoby go uśpić.

- Ludzie nie wyciągają wniosków. Przecież chyba każdy w Krakowie słyszał, co podobny pies zrobił dziewczynce z Włoch w restauracji przy Grodzkiej. Założono jej z 90 szwów na głowie - mówi profesor. - Ale tacy właściciele psów są jak pijani kierowcy. Dużo mówi się, że to potencjalni mordercy, ale i tak co weekend łapie się ich tysiące.

Jaki jest Felek? - Zawsze przyjazny, to "potwór towarzyski". Choć głównie dla ludzi. Oduczam go tylko wspinania się na nogi. Na ulicy kładzie się przed ludźmi na grzbiecie i woła, aby głaskać go po brzuchu- mówi Wsiołkowski. Profesor nigdy nie chciał mieć kota.- Po to mam przecież psa, żeby mnie wyprowadził na spacer, do lasu, w pola, do parku - mówi.

Gdy zdechł Felek II, nowego monarchę odnaleziono w Bukownie. - Lubię jamniki, ale spore, a nie te miniatury, co to się człowiek boi, że nadepnie i rozgniecie - mówi profesor. Wybrał Felka z sześciu innych szczeniaków. - Wydawało mi się, że jest najbardziej dorodny i ma największą brodę - wspomina.

Bardzo ważne dla pana Felka III jest to, że pies dobrze znosi jazdę samochodem. Często razem wybierają się na wycieczki za miasto. Felek ma wyścielone folią legowisko na tylnym siedzeniu, w którym się kładzie. Tak na wszelki wypadek. I jeszcze wałek, który blokuje przestrzeń między tylnym siedzeniem a oparciem fotela kierowcy. Żeby pies nie wpadał w dziurę przy hamowaniu. - Siedzi z tyłu i jest zdyscyplinowany. Choć raz wyszarpał mi dziurę w tapicerce - mówi artysta malarz. Felek z reguły nie jada części samochodów, lecz surową wołowinę. W 10 minut potrafi też rozszarpać na strzępy niemal każdą zabawkę, oprócz swojej piłki do rugby.

Felek umie i lubi aportować piłki i patyki. Nie podaje łapy, ale takie prawo króla. Za to daje głos na komendę. Przyjazny Felek ma tylko jakieś "ale" do jednego, szczególnego gatunku czworonogów. - Jak byliśmy raz w Zakopanem, strasznie zaczął ujadać na bryczkę. Zrozumiałem, że pierwszy raz zobaczył konia. Teraz przyzwyczajam go do nich na Rynku Głównym przy dorożkach - mówi profesor.

Profesor uwiecznia swoje psy na obrazach, w Muzeum Narodowym wiszą trzy jego portrety z psem. Psa prezentuje też znajomym na wernisażach. Dla Felka I, po jego śmierci, zamieścił nawet nekrolog w gazecie. - Kobieta w dziale ogłoszeń nie wiedziała, co robić. Chciała go upchnąć na stronie z drobnymi ogłoszeniami, ale nie pozwoliłem. Przecież nie sprzedawałem telewizora - mówi profesor. Zaprojektował też znaczek pocztowy z portretem Felka II.

Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]

Konkurs "Buty w obiektywie!" Zobacz zgłoszone zdjęcia i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!