Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
Transportowcy denerwują się, że nie mają którędy przedostać się z Wolbromia do Miechowa. Przy wyjeździe na trasę stoją bowiem znaki ograniczające ruch do 15 ton. Jeśli chcieliby pojechać zgodnie z przepisami, musieliby nadrabiać kawał drogi. Zamiast najkrótszą trasą o długości 40 kilometrów, muszą jechać przez Kraków, a to o 80 kilometrów dalej.
- Nie mamy wyjścia, łamiemy przepisy i płacimy kary. Jednorazowo to trzysta złotych. I tak od dwudziestu lat - nie ukrywa Janusz Rosół, właściciel firmy transportowej Patrix.
Przedsiębiorcy domagają się zniesienia znaków ograniczających tonaż, żeby mogli dojeżdżać do swoich firm.
- Teraz jest to niemożliwe. Auto z naczepą bez towaru waży ponad 15 ton, a przecież nie chodzi o to, byśmy jeździli na pusto - dodaje Rosół.
Problem w tym, że na trasach z Wolbromia do Olkusza i Miechowa (droga nr 783) w trzech miejscach - Chrząstowicach, Wierzchowisku i Falniowie są stare mosty. Z tego powodu właśnie drogowcy wprowadzili tam ograniczenie tonażu. Rozwiązaniem byłby remont mostów i budowa obwodnicy Wolbromia, ale na to trzeba będzie poczekać.
- Remonty drogi Olkusz - Miechów i mostów na tej trasie zostaną wykonane do końca przyszłego roku - zapewnia Ireneusz Czaja z Zarządu Dróg Wojewódzkich. Z kolei budowa obwodnicy rozpocznie się najwcześniej za trzy lata.
- To kolejne obietnice i kolejne lata czekania. A my dalej mamy płacić mandaty? - pytają zbulwersowani transportowcy.
Przedsiębiorcy postanowili działać. W piątek, 10 sierpnia, zorganizowali spotkanie z władzami gminy i województwa. Ale na spotkaniu nie stawił się nikt ani z urzędu marszałkowskiego, ani z urzędu gminy.
- Tak właśnie liczy się z nami władza - podkreśla Marian Będkowski, jeden z przedsiębiorców. - W Wolbromiu jest zarejestrowany jeden z największych taborów transportowych w całej Małopolsce - około 800 ciężarówek. Każdy tir rocznie przynosi około 4200 złotych dochodu do budżetu. Mam 15 ciężarówek, więc płacę ponad 60 tysięcy złotych, a burmistrz ma to gdzieś - dodaje Będkowski.
Podczas piątkowego spotkania okazało się, że jest doraźne rozwiązanie - można by 40-tonowe auta skierować przez stare mosty, ale przedtem trzeba wykonać ekspertyzę wytrzymałości. Tak zrobił np. burmistrz Miechowa.
- Nikt z Wolbromia nie zwracał się do nas w tej sprawie - mówił podczas spotkania Czaja. Radni i transportowcy wystosowali więc odpowiednie pismo do ZDW. - Jeśli ekspertyza wypadnie pomyślnie, znikną znaki ograniczenia tonażu do 15 ton - zapewnia Ireneusz Czaja.
Kolejne spotkanie transportowcy wyznaczyli 4 października. Jeśli wtedy nie zapadną konkretne decyzje, przedsiębiorcy grożą przerejestrowaniem aut do innych gmin, a na drogą Olkusz - Miechów chcą wysłać sto ciężarówek, które mają poruszać się bardzo wolno. - Blokada to jednak ostateczność - podkreśla Będkowski.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!