W piątek 26-letni biathlonista zapewnił sobie udział w igrzyskach w Pjongczangu. W sobotę wykonał kawał dobrej roboty na strzelnicy - z 20 strzałów zepsuł tylko jeden (podczas trzeciej próby z karabinem) i znów miał powody do satysfakcji. Po raz trzeci w karierze wywalczył pucharowe punkty.
Drugi z Polaków, Andrzej Nędza-Kubiniec, dzisiejszego wyścigu nie ukończył, został zdublowany. Zawody wygrał Norweg Johannes Boe. Nie tylko utrzymał pierwszą pozycję po sprincie, ale zbudował olbrzymią przewagę. Drugi na mecie Francuz Martin Fourcade stracił do niego minutę (a dokładnie 1.00,5).
W niedzielę w Anterselvie wyścigi ze startu wspólnego. W zawodach biathlonistek zobaczymy Weronikę Nowakowską, tylko ona - z racji pozycji zajmowanej w Pucharze Świata - ma prawo startu. Pozostali polscy biathloniści z grupy na Pjongczang wystąpią więc dopiero na igrzyskach. W kadrze jest pięć miejsc dla kobiet i dwa dla mężczyzn.
Dwa z nich zajmie małżeństwo z Małopolski, Grzegorz i Krystyna Guzikowie. W ubiegłym sezonie zdobyli brąz na mistrzostwach Europy w mikście. Za nimi już jedne wspólne igrzyska, cztery lata temu.
CZYTAJ: KRYSTYNA I GRZEGORZ GUZIKOWIE. WIELKA MIŁOŚĆ, ŚLUB I BIEG PRZEZ ŻYCIE Z KARABINEM NA PLECACH
- Cieszę się, że na igrzyskach będę razem z Krystyną - powiedział Grzegorz po sprincie (cytat za PZBiath). - Jadąc gdzieś wspólnie nie tracimy czasu na rozmyślanie, co robi ta druga osoba. Jesteśmy razem, dbamy o siebie, wspieramy się. Jedno pcha drugie do przodu. To będą nasze kolejne igrzyska, choć pierwsze jako małżeństwo (pobrali się kilka miesięcy po tych w Soczi - przyp.). Fajnie byłoby wystartować razem w sztafecie, ale zobaczymy jakie plany będzie miał trener.