Turyści otrzymają wreszcie to czego od dziesiątek lat poszukują w Bieczu, legendarną Szkołę Katów - Muzeum Dawnego Prawa. Przygotowania trwały prawie 15 lat. Pierwotnie szkoła była tworzone w podziemiach budynku GS w Bieczu, jednak po upadku spółdzielni i przejęciu obiektu przez nowego właściciela jej twórcy musieli opuścić lokal.
Teraz dzięki przychylności, co nie dziwi, władz Biecza, wsparciu miejscowego muzeum i współpracy z Fundacją Eksponat znaleźli dla siebie miejsce prawie idealne, podziemia bieckiego ratusza
- Projekt nie będzie jak to często bywa, kolejną mniej lub bardziej udaną pseudo izbą tortur, gdzie chce się tylko szokować bezsensownym pseudo okrucieństwem - mówi Krzysztof Filipak, pomysłodawca powstania w Bieczu Muzeum Dawnego Prawa. -Będziemy starali się odkłamywać historię i przesądy - dodaje.
Plan na szkołę, to głównie lekcje muzealne dla zorganizowanych grup zainteresowanych tematem.
Lekcji będą poświęconych różnej tematyce:
genezie powstania legendy bieckiej szkole katów,
historii „rzemiosła” katowskiego,
historii prawa polskiego i magdeburskiego,
historii procesów o czary,
polskiego wątku w czarnej legendzie inkwizycji i wielu innych.
Szkoła ruszy wraz ze startem tegorocznego sezonu turystycznego, na odwiedzających będą czekać nie tylko lekcje teoretyczne. szeroki wybór kacich akcesoria będzie zachęcał to pierwszych prób w zawodzie.
Ekspozycja w piwnicach ratusza będzie największą w kraju i jedna z większych w Europie, ekspozycją tematyczną, która będzie nawiązywała bezpośrednio do bieckiej legendy. Znajdzie się w niej zbiór unikalnych w skali Europy eksponatów ilustrujących rozwój prawa karnego od czasów rzymskich, aż do roku 1776 gdy na terenie Polski zniesiono „procesy o czary” i instytucję „tortur”. W salce kinowej będzie można zobaczyć filmy i prelekcje prezentujące nieznane dotąd informacje o bieckich „mistrzach małodobrych”, ciekawostki o prawie Magdeburskim, oraz o pochodzeniu samej legendy o „Bieckiej Szkole Katów”. Na zakończenie każda turystka (i turysta) będzie mógł sprawdzić czy jest lub nie jest czarownicą na jedynej w Polsce „WADZE CZAROWNIC”, oraz otrzymać na tę okoliczność stosowny certyfikat.
- Myślę, że uda nam się w czasie spotkań w naszej szkole przekazać każdemu wiedze na temat będący tematem tej ekspozycji - mówi Krzysztof Filipak. - Wydaje mi się, ze zwiedziłem wszystkie izby tortur w Polsce, wile ich widziałem też zagranica i właściwie wszędzie były to epatującej torturami miejsca gdzie nie usłyszałem nic ciekawego. Chycem odejść od tego schematu w końcu opowiedzieć o tym kim byli kaci i co tak naprawdę robili poza ścinaniem skazańców czy też wyciąganiem od nich zeznań - dodaje.
Kat musiał być mistrzem w swoim fachu, wymagano od niego by swoje zadanie wykonał w sposób perfekcyjny. W czasach gdy ta instytucja działała ludzie skazani na śmierć znosili to z godnością i chcieli, żeby to było jak najbardziej profesjonalnie wykonane.
- Mówimy tu o trzynastym, powiedzmy czternastym wieku - opowiada Krzysztof Filipak. - Natomiast później kaci można wręcz powiedzieć, że zeszli na psy, bo faktycznie zajęli się wyłapywaniem psów i bo to był duży problem dla miast - dopowiada.
Dlaczego tak się stało, dowie się każdy kto odwiedzi biecką Szkołę Katów.
