Z tego tytułu miasto zatrudniało kata, urzędowo zwanego Mistrzem Świętej Sprawiedliwości.
Kat działał na wyjazdach
- Kat biecki obsługiwał okoliczne miasta - opowiada Krzysztof Filipak, pomysłodawca powstania w Bieczu Muzeum Dawnego Prawa. - Z bieckiej księgi rachunków wynika, że biecki kat był wypożyczany do innych miast, takich jak: Dukla, Rymanów, Żmigród, Dębowiec, Pilzno, Ropczyce, Wojnicz i Rzeszów. Kat miał pełne ręce roboty, stąd potrzebował pomocników i przysposabiał ich do tego fachu - dopowiada.
W bieckim muzeum Kromerówka znajduje się, stała ekspozycja rzemiosła katowskiego, w tym między innymi materiały archiwalne i artefakty takie jak choćby miecz katowski. W podziemiach wieży ratuszowej w tzw. Turmie urządzono ekspozycję narzędzi tortur związanych z pracą Mistrza Świętej Sprawiedliwości. Na płycie rynku przed turmą wykonana i zainstalowana została także historyczna sylwetka kata, która zwiększyła atrakcyjność przestrzeni. Kat od pierwszej chwili stał się ulubionym obiektem dla fotografii tych, którzy odwiedzają królewskie miasto Biecz. Choć kat kojarzy się dość jednoznacznie, to jednak ten zawód w średniowieczu był elitarny i wiązał się z wykonywaniem także innych prac.
- Kaci musieli świetnie posługiwać się mieczem, więc można założyć, że często zostawali nimi żołnierze najemni po zakończeniu służby - mówi Krzysztof Filipak. - Bywało też tak, że „fucha” kata powierzana była woźnemu sądowemu – podkreśla.