Iście wiosenna aura przyniosła świąteczny apetyt na spacery nie tylko dla bieczan. Na wycieczkę pewnie z ciemnej, zimnej kryjówki wybrała się żmija zygzakowata. Gad stęskniony promieni słońca i ciepła, zapędził się jednak blisko deptaka nad Ropą w Bieczu, na którym po wielkanocnym śniadaniu aż gęsto było od spacerowiczów.
Gdy ścieżki dzikich zwierząt i ludzi się schodzą, rzadko dobrze się to kończy. Tym razem było naprawdę niebezpiecznie. Z relacji świadków zdarzenia, ale też strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Bieczu wynika, że gad zaatakował najpierw psa, którego ktoś wyprowadzał na spacer. Żmija ukąsiła zwierzę, ale równie agresywna była wobec ludzi, którzy ruszyli na ratunek czworonoga. Wezwano strażaków. Ci za pomocą chwytaka, złapali żmije do specjalnego worka i wywieźli ją w oddalone od siedlisk ludzkich miejsce - po prostu - do lasu.
Z psem właściciele ruszyli do weterynarza. Niestety w Bieczu nie było dla niego ratunku w postaci surowicy, którą należy podać natychmiast po ukąszeniu. Ta najbliżej dostępna była w gabinecie weterynaryjnym w Nowym Sączu, do którego się udali. W jakim stanie jest pies, nie wiemy.
Zdjęcie żmii strażacy opublikowali w mediach społecznościowych. Pod informacją o akcji i zdjęciem szybko posypały się komentarze internautów.
- W zeszłym roku pełno ich pełzało - czytamy - i włodarze nic z tego sobie nie robili - komentują bieczanie. - Żmije są od trzech lat i co ktoś z tym zrobił? - czytamy w kolejnym komentarzu.
Rzeczywiście na deptaku w Bieczu były widziane żmije. W ubiegłym roku pojawiły się tam nawet tablice ostrzegające o tym, że na ścieżce można spotkać te gady. Internauci dopatrują się takiego stanu rzeczy w fakcie, że zarówno zbocze pod miastem w kierunku rzeki, jak i sam pas zieleni nad Ropą nie są dostatecznie wykaszane. Niestety to teren, którym zarządzają Wody Polskie i gmina nie ma tutaj możliwości ingerencji w postaci wykaszania tych miejsc.
[polecane]26139671,20006419,20010089,21433439[/polecane]
