Psychiatrzy uważają, że mężczyzna był poczytalny, choć w chwili czynu mógł działać pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. To oznacza, że kwalifikacja zarzutu może się zmienić, a grożąca mężczyźnie kara - znacznie zmniejszyć. Obecnie prokurator podejrzewa go o "zwykłe" zabójstwo, za które grozi dożywocie.
- Po takiej opinii biegłych, rozważamy jednak zmianę kwalifikacji na zabójstwo w afekcie - nie kryje prok. Lipska. Za to grozi do 10 lat więzienia.
Przypomnijmy, że Pedro F., wiceprezes korporacji Mota-Engil zginął od kuli z zabytkowego kolta Mirosława F. 27 lutego 2012 r. W aucie na stacji benzynowej przy rondzie Matecznego panowie rozmawiali o intymnym związku żony Mirosława F. z Portugalczykiem. Mirosław F. dowiedział się o romansie żony z jej SMS-ów. Umówił się z Pedrem na tej stacji. Podobno chciał wyperswadować mu dalsze spotkania z Polką. Wziął kolta i wystrzelił do rywala pięć razy, jego ciało zawiózł autem na działki w Mydlnikach i podpalił. Broń wrzucił do Wisły.
Mirosław F. od początku twierdzi, że zbrodnię popełnił w afekcie. Mówił, że romans żony i groźby Pedra spowodowały, że w krytycznym momencie był w stanie silnego podenerwowania. Broń miał wziąć ze sobą, bo bał się ochroniarzy Portugalczyka, Ten miał go ostrzegać: "jeśli dalej będziesz mnie nękał, mam ludzi, którzy zrobią z tobą porządek". Po zbrodni zacierał ślady i spalił ciało zabitego, co znacznie utrudniło badania kryminalistyczne. Przyznał się rodzinie, co zrobił i spokojnie czekał na przyjazd policji. O tym, czy śledczy przychylą się do tezy o zbrodni w afekcie i zmienią zarzut, dowiemy się w ciągu najbliższego miesiąca.
Dyrektor MORD-u chce ograniczyć ruch "elek" Przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!