Kuryło biegnie przez Polskę wzdłuż jej granic. Dziennie ma do pokonania ok. 70 km. Kilka dni temu przebiegał przez Grybów kierując się na Nowy Sącz. W środę w swoich mediach społecznościowych Pan Paweł przekazał, że jest już w Jordanowie. Wcześniej pochwalił się zdjęciami z limanowskim radnym Piotrem Musiałem, który dopingował go na trasie.
- Biegnie mi się dobrze. Wspiera mnie policja, nawet kilka razy biegnąc trasą szybkiego ruchu, obwodnicami, życzyli mi powodzenia zamiast wlepić mandat. Na trasie pomagają mi różni ludzie. Śpię w wózku, który ciągnę – przyznał w rozmowie z „Gazetą Krakowską” zastopowany przez nas na odcinku grybowskim.
Jak dodał, sport to zdrowie, a bieganie sprawia mu wielką przyjemność. - Jest wielu ludzi, których ciekawi to co robię. Zatrzymują mnie, zagadują, rozmawiam również z alkoholikami, tymi już niepijącymi i tymi, którzy ciągle to robią. Miło mi, że być może w ten sposób, biegnąc przez cały kraj, mam okazję komuś pomóc, pokazać mu, że warto coś zmienić – nie krył Kuryło.
Bohater tego tekstu planuje ukończyć swój bieg w okolicach 12 marca. Jak wyznał w jednym z wywiadów ludzie wciąż piją, przede wszystkim z biedy. On sam również sporo pił, ale postanowił się zmienić. Pomogło mu bieganie, w którym znalazł sposób na życie, odnalazł samego siebie.
- Lepiej jest nie pić. Pijany człowiek nie zrobi nic, a będąc trzeźwym można przebiec całą Polskę i to kilka razy – zauważał.
Biegł dla Papieża
Paweł Kuryło, którego zawodem wyuczonym jest tynkarz, już w 2011 roku zasłynął biegiem do… Watykanu. W hołdzie dla Jana Pawła II, by uczestniczyć w beatyfikacji Papieża Polaka, przemierzył pieszo trasą liczącą 2300 kilometrów. Wyruszył 25 marca, do celu swej podróży doszedł w miesiąc później.
Jak informowaliśmy wówczas na łamach „Dziennika Polskiego” zdopingowała go informacja w Radio Maryja o tym, że wielu ludzi zaczyna rezygnować z wyjazdu do Rzymu, obawiając się, że będą tam tłumy. Pomyślał też, że nie musi się do Rzymu jechać, bo można... iść. Chciał udowodnić, że każdy z Polaków może tu być, jeśli tylko chce. Taka była intencja tej pielgrzymki, podczas której nie wypuszczał różańca z dłoni.
Jak wyznał wówczas najtrudniejsze było dla niego przejście przez Alpy, bo wózek najpierw trzeba było ciągnąć w górę, a potem biec z nim w dół. Mimo że nikt go nie zaczepiał, nie przeszkadzał w spełnianiu swojego celu dosłownie krok po kroku, nie wszędzie spotykał się z życzliwością.
- Pomógł mi co trzeci ksiądz, którego o to prosiłem, ale zdarzali się tacy, którzy zamknęli drzwi. Może się bali... - mówił Paweł Kuryło. - Modliłem się i szedłem dla Jana Pawła II – dodał.
Patogeny coraz bardziej odporne

- Tak powstawała zapora w Rożnowie, która ratuje Sądecczyznę przed powodzią
- Akurat mieli przerwę. Nie mieli pojęcia, że robią im zdjęcia do Google Street View
- Kuba Wojewódzki odwiedził popularny kurort. Zachwyciła go Krynica-Zdrój?
- Wielkie otwarcie klubu Odnova w Nowym Sączu. Był tort i tłumy gości
- Tłumy na otwarciu lokalu Pizza Hut w Nowym Sączu