Bielsko-Biała, Kęty. Rodzice zagłodzili na śmierć 5-letnią córkę. Ruszyła apelacja. Prokuratura żąda dożywocia. Obrona chce uniewinnienia

W Sądzie Apelacyjnym w Katowicach rozpoczął się proces rodziców oskarżonych o zagłodzenie 5-letniej Elizki.

O zagłodzenie swojej 5-letniej córki oskarżeni są 34-letni Damian Cz. i 27-letnia Karolina G. Dziewczynka cierpiała na porażenie czterokończynowe oraz miała poważne schorzenia układu nerwowego - nie mogła samodzielnie chodzić, siadać czy jeść.

Przed śmiercią 5-latka wraz z rodzicami i siostrą mieszkała w kamienicy w Bielsku-Białej, gdzie rodzina przeprowadziła się z Kęt. To właśnie w bielskiej kamienicy Eliza zmarła w październiku 2017 roku. Lekarz pogotowia, który przybył na miejsce, niezwłocznie wezwał policję, gdyż zszokowało go wyniszczone ciało dziecka. Dziewczynka w tamtej chwili miała mieć zanik tkanki podskórnej, a także mięśniowej.

W tamtym czasie, sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci 5-latki było zapalenie płuc.

Prokuratura jednak oskarżyła rodziców o zabójstwo dziecka ze szczególnym okrucieństwem. Domagano się dla nich dożywocia. Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej skazał ich na 15 lat więzienia.

- Niezależnie od wszystkiego żądać będziemy, jako prokuratora, dożywocia dla obojga rodziców. To było okrutne zabójstwo - podkreślał Paweł Nikiel z bielskiej prokuratury.

Po śmierci dziewczynki śledczy byli zaszokowani tym, co zastali w mieszkaniu. Do kojca, gdzie żyła 5-latka, prowadziła wydeptana wśród śmieci ścieżka. Obok małego ciałka zalegała gruba warstwa papierosowych niedopałków.

Sąd Apelacyjny przyjął wniosek obrony, aby przeprowadzić dodatkowe badania medyczne, które mają wykazać w jakim stopniu wyniszczenie organizmu dziewczynki przyczyniło się do zapalenia płuc.

- Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, dziecko umierało w męczarniach przez wiele miesięcy - mówił prokurator Nikiel. - Można więc powiedzieć, że jest to wydłużone w czasie, ale zabójstwo - stawia sprawę jasno.

Po przenosinach nie zgłosiła się do tamtejszego MOPS-u. Osobno toczyło się postępowanie w sprawie ew. zaniedbań opieki społecznej z Kęt i tego, że nikt z urzędników nie zainteresował się zniknięciem czwórki ludzi z rejestrów. Postępowanie zakończyło się umorzeniem.

Nikt z sąsiadów z Kęt ani z Bielska nie wszczął alarmu, że coś złego dzieje się w rodzinie. Damian Cz. i Karolina G. nie utrzymywali z nikim kontaktów. Nie chodzili z dziewczynkami na spacery. Elizki nie było słychać z za ściany. Jeżeli kwiliła, to cicho.

Wyrok bielskiego sądu został zaskarżony zarówno przez prokuratora, jak i obronę. Prokuratura chce dla rodziców dożywocia, obrona zaś uniewinnienia.

Adwokaci twierdzą, że zachowanie rodziców nie doprowadziło do śmierci dziewczynki. Prokurator uważa z kolei, że Damian Cz. i Karolina G. powinni zostać skazani na dożywocie, stąd też taki wniosek złożył w apelacji wyroku.

- Sąd odroczył rozprawę do 7 marca. Prawdopodobnie wyrok zostanie ogłoszony już wtedy - mówi Robert Kirejew, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Siostra Elizki mieszka teraz z rodziną zastępczą.