Kilka dni temu przedstawiciele siedmiu związków zawodowych działający przy lecznicy ostro potępili zatrudnienie byłego wiceburmistrza Bochni. "Uważamy, że w naszym zakładzie nie ma potrzeby zatrudniania trzech dyrektorów" - napisali w liście skierowanym do starosty powiatu bocheńskiego. To jednak jeszcze nie wszystko. Decyzję skrytykowała też rada powiatowa SLD, a przedstawiciele klubu radnych powiatowych "Nasza wspólna sprawa" złożyli wniosek o odwołanie dyrektora Jarosława Kyci, który zatrudnił Szumańskiego.
Były wiceburmistrz Bochni poprzedniej kadencji został zatrudniony w szpitalu kilka tygodni temu. O to stanowisko ubiegało się kilka osób. Zdaniem dyrektora lecznicy, to właśnie Bogdan Szumański miał najwyższe kompetencje. Został zatrudniony na próbny okres trzech miesięcy. Czy po tym czasie umowa zostanie z nim przedłużona? Nie wiadomo. - Na razie za wcześnie, by oceniać jego pracę - przekonuje Jarosław Kycia, dyrektor lecznicy. - Mogę powiedzieć, że pan Szumański wdrożył się do pracy i przejął nadzór nad sprawami, którymi się ma zająć - mówi dyrektor.
Dużo ostrzej byłego wiceburmistrza oceniają przedstawiciele SLD. "Żądamy uwolnienia Szpitala Powiatowego w Bochni, od ludzi niekompetentnych i szukających »posad«" - napisali w wydanym przez siebie oświadczeniu.
Przedstawiciele klubu radnych powiatowych "Nasza wspólna sprawa" poszli krok dalej. Do zarządu powiatu złożyli pismo, w którym domagają się odwołania... dyrektora Kyci - odpowiedzialnego za zatrudnienie dyrektora ds. ekonomicznych.
Sam dyrektor stara się uspokoić nastroje. Po raz kolejny przypomina, że powołanie jego zastępcy nie obciążyło budżetu szpitala. Wcześniej z pracy odeszło bowiem kilka osób z administracji. Szef lecznicy zwraca uwagę, że brzeskim szpitalem także kierują trzy osoby.
I na koniec podaje jeszcze jedną liczbę - bocheńska lecznica to potężny zakład - w ciągu roku przyjmuje około 150 tysięcy pacjentów w samym szpitalu, a także w podległych mu poradniach.
Koniec pomocy?
Pierwsi decyzję o zatrudnieniu w szpitalu dyrektora ds. ekonomicznych ostro potępili przedstawiciele Fundacji im. dr Anny Trzaski-Wilkońskiej. Uznali oni, że już nie będą pomagać szpitalowi przekazując mu różnego rodzaju sprzęt medyczny czy pieniądze. Przedstawiciele fundacji cały czas rozważają też zawieszenie swojej działalności.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+