WIDEO: Krótki wywiad
Jesienią 2018 roku podczas robót budowlanych na ulicy Dominikańskiej odkryto fragmenty klasztornej nekropolii i ludzkie szczątki. Władze miasta odstąpiły jednak od ich ekshumacji, nie przeprowadzono również badań archeologicznych.
W Niedzielę Palmową 14 kwietnia ub.r. w mieście odbył się happening „Ku Pamięci Przodków”. Zorganizował go Patryk Salamon, 31-latek z Bochni, który od dawna udziela się społecznie, m.in. składając projekty do Budżetu Obywatelskiego i zabierając głos w ważnych dla miasta sprawach m.in. podczas sesji.
Spotkanie miało na celu wyrażenie sprzeciwu wobec decyzji urzędników. Przyszło na nie tylko osiem osób, w tym organizator i troje dziennikarzy. Uczestnicy zapalili znicze i odmówili modlitwę za zmarłych. Na ogrodzeniu budowlanym oddzielającym ulicę Dominikańską od ulicy Kościuszki Patryk Salamon zamiesił tablicę informacyjną o treści: „W tym miejscu, znajdował się cmentarz przy kościele Zakonu Ojców Dominikanów, zniszczony przez zaborcę austriackiego w 1794 roku. Ponownie odkryty 224 lata później, skazany na zapomnienie wraz ze szczątkami naszych Przodków decyzją burmistrza miasta Bochni w wolnej i niepodległej Polsce”.
Tablica została usunięta rankiem następnego dnia. Ponad pół roku później burmistrz zgłosił sprawę do prokuratury. Wskazywał, że spotkanie z 14 kwietnia 2019 roku było nielegalnym zgromadzeniem, bo nie zostało wcześniej zgłoszone w urzędzie miasta. Sprawa trafiła już do sądu, gdzie bochnianin ma odpowiadać za wykroczenie.
Salamon uważa, że działanie burmistrza ma charakter odwetowy. - To jest zemsta za moją krytykę wobec działań burmistrza w stosunku do dziedzictwa historycznego miasta, jak również zemsta za zawiadomienie do prokuratury o zniszczeniu zabytkowej jatki handlowej i nielegalnych pracach na ulicy Solnej, którego to zawiadomienia autorem nie byłem - mówi Patryk Salamon. - Takie działania Stefana Kolawińskiego ośmieszają urząd burmistrza i działają na szkodę jego wizerunku - dodaje.
Organizator happeningu twierdzi ponadto, że burmistrz Kolawiński wywierał naciski na jego ojca, informując o możliwości skierowania pozwu lub zawiadomienia do prokuratury. Jego zdaniem mieszanie w sprawę rodziny to próba wymuszania milczenia.
- To wszystko tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że zawiadomienie do prokuratury odnośnie wydarzenia z kwietnia z ponad ośmiomiesięczną zwłoką ma na celu tylko i wyłącznie szykanowanie, zastraszenie i nękanie mojej osoby - twierdzi społecznik.
Burmistrz Stefan Kolawiński sprawy nie chce komentować.
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
