- Nikt się nie zgłosił. Choć potępiano nas z różnych stron, że ustaliliśmy stanowczo za niską cenę, nie mieliśmy ani jednej oferty - mówi Bogdan Kosturkiewicz, burmistrz Bochni.
W ciągu ostatniego roku Urząd Miasta chciał sprzedać feralną kamienicę dwukrotnie. Fiaskiem zakończyła się i ostatnia próba wydzierżawienia - choć cena netto za miesięczny wynajem wynosiła symboliczną złotówkę za metr kwadratowy. Warunkiem przystąpienia do przetargu była bowiem obietnica wykonania generalnego remontu budynku.
A kamienica jest w opłakanym stanie. Rok temu runął tutaj strop i ściana. Sufit wpadł do sklepu kosmetycznego. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.
Jak dowiedzieliśmy się od burmistrza Bochni, miasto nie ma zamiaru się poddawać i niedługo zostanie ogłoszony kolejny przetarg.
Taki pomysł nie podoba się niektórym radnym miejskim. Twierdzą oni, że miasto powinno najpierw pozyskać pieniądze z odszkodowania i funduszy inwestycyjnych, a następnie - we własnym zakresie - wyremontować budynek, zamiast starać się oddać w prywatne ręce. W końcu kamienica znajduje się w centrum Bochni, które powinno być wizytówką miasta - podkreśla Kazimierz Ścisło.
