Wojciech Woźniczka z os. Niepodległości w Bochni liczył, że jeszcze tej jesieni będzie mógł skorzystać z „zielonej siłowni”, która powinna powstać pomiędzy blokami. Podobne oczekiwania miał niejeden mieszkaniec tej części miasta.
- A tu nic. Do końca roku mamy raptem dwa i pół miesiąca, a na boisku, gdzie była planowana inwestycja, nic się nie dzieje - martwi się Janusz De Lorme. Poważne obawy o los siłowni pod chmurką zgłasza Janusz Śliwa. - Boimy się, że przez nie najlepsze obecnie warunki atmosferyczne, nasz projekt nie zostanie w ogóle zrealizowany - mówi.
Rozczarowani czują się także mieszkańcy ulic Krzyżaki i Kurów, gdzie w głosowaniu rok temu ludzie postawili na montaż oświetlenia ulicznego. - Coraz szybciej zapada zmrok, te lampy są nam tu niezbędne - podkreśla Wioletta Kowal. Robotnicy na ulicy do tej pory się nie pojawili.
Spośród 34 projektów przyjętych do realizacji w ramach budżetu obywatelskiego na rok bieżący na razie udało się zrealizować 16. Na pozostałe trzeba czekać. Mieszkańcy boją się, że może się okazać, iż czasu w tym roku już jest za mało, a pieniądze z po prostu przepadną.
Asystent burmistrza Bochni Andrzej Koprowski przekonuje, że „poślizg” to pokłosie problemów z wykonawcami, wśród których zdarzają się również nierzetelni ludzie. - Nie jesteśmy w stanie prześwietlić pod tym kątem każdego i zaczynają się problemy. Wykonawca prosi o przedłużenie terminu sporządzenia projektu, przesyła cząstkową dokumentację lub wymyśla szereg innych powodów opóźnień w realizacji zadania, z którym nie może sobie poradzić. Taki przypadek obserwujemy w firmie realizującej prace projektowe tak zwanych „zielonych siłowni”, gdzie opóźnienia sięgają ponad 2 miesięcy - mówiKoprowski. Zapewnia jednak, iż pieniądze z budżetu nie przepadną. Nie ukrywa przy tym, że część inwestycji zostanie sfinalizowana dopiero w przyszłym roku.