Popularny jeszcze kilkadziesiąt lat temu zwyczaj polegał na tym, że gospodarz, który miał duże pole, a małą rodzinę, prosił o pomoc innych mieszkańców wsi. Robił to wychodząc na pole i wołając donośnie „tuka”, albo stukając w metalowy przedmiot. Ludzie schodzili się licząc na podobną pomoc, kiedy sami będą w potrzebie albo po prostu na jedzenie i dobrą zabawę. Przyjęło się bowiem, że po zakończonej pracy, gospodarz zapraszał tych, którzy pracowali przy wykopkach na wieczerzę, która zwykle kończyła się tańcami i zabawą do późna.
Tak też jest teraz, kiedy za sprawą Andrzeja Słoniny, zwyczaj został reaktywowany. Tuka jest poza tym dla niego okazją, aby wyróżnić tych, którzy mają szczególne zasługi dla popularyzowania kultury kliszczackiej. W tym roku tytuł „Zasłużony dla kultury kliszczackiej” przypadł kapeli Trzebuńskie Kliszczaki.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura
