Rewanż pierwotnie miał odbyć się 9 lipca, też w Manchesterze. Starcie potwierdził trener olbrzyma z Wilmslow Peter Fury. Gdy wszystko już było dopięte na ostatni guzik, a do gali pozostawały dwa tygodnie, pojedynek został skasowany z powodu rzekomej kontuzji kostki Fury'ego.
Teraz mamy do czynienia z bliźniaczą sytuacją, z tą różnicą, że decyzja zapadła z większym wyprzedzeniem. Informacje brytyjskich mediów potwierdził team Brytyjczyka, tłumacząc decyzję złym stanem zdrowia mistrza świata wagi ciężkiej.
W oświadczeniu padają słowa o wielkim żalu, szczerych przeprosinach i prośbie, aby uszanować prywatności i spokój, tak niezbędny w procesie powrotu do zdrowia. - Tyson został uznany za niezdolnego do walki ze względów medycznych. Lekarze orzekli, że jego stan jest zbyt poważny, by przystąpił do pojedynku i będzie wymagał leczenia zanim wróci na ring. Tyson natychmiast zostanie poddany terapii, która jest konieczna, aby wrócił do zdrowia - czytamy w komunikacie.
Pytanie, jak w tej sytuacji zachowają się szefowie federacji WBO, WBA, IBF oraz IBO, ponieważ od pierwszej walki z Kliczką (listopad 2015) Brytyjczyk ani razu nie bronił mistrzowskich pasów. A wiadomo, że jednym ze źródeł dochodów organizacji bokserskich są pobierane opłaty licencyjne przy okazji pojedynków. Jedną z możliwości jest nawet odebranie tytułów mistrzowi.
Przewlekła niedyspozycja Fury'ego irytuje Władimira Kliczkę oraz jego sztab, dlatego były czempion ustami swojego menadżera Bernda Boentego apeluje do decydentów o powzięcie zdecydowanych kroków. - Władimir jest całkowicie rozczarowany, że facet znów się wycofał. Władimir jest jego zakładnikiem. Niech federacje teraz podejmą decyzję w sprawie tytułów - powiedział Boente dla espn.com.
Z podobnym problemem boryka się inny mistrz wagi ciężkiej Anthony Joshua, który też nie może znaleźć oponenta na galę wyznaczoną na 26 listopada w Londynie. Dlatego padła propozycja, aby doszło do elektryzującej konfrontacji Kliczki właśnie z Joshuą.