Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bruk twój wróg, czyli w cztery oczy o rolkach z Wiolettą Dec

Redakcja
Anna Kaczmarz
Z Wiolettą Dec, organizatorką rolkowych przejazdów, rozmawia Piotr Rąpalski.

Nikt nie lubi rolkarzy?
Nie chciałabym w to wierzyć, ale fakt, że nie przepadają za nami ani piesi, ani rowerzyści. Niedopracowane prawo traktuje nas jako pieszych, ale wielu osobom przeszkadzamy na chodnikach. Na ścieżkach rowerowych też. Po jezdni lepiej nie jeździć. To gdzie mamy się podziać?

Chcecie osobnych ścieżek?

Nie popadajmy w skrajności. Problem już jest z trasami dla rowerów. Wiem, bo sama jeżdżę. Chodzi nam o to, aby było więcej miejsc nam przyjaznych, parków, skwerów, a tam gdzie jest wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich, była dobra nawierzchnia.

To znaczy gdzie?
Bulwary wiślane, Planty, ścieżki przy Błoniach, droga do Tyńca. Jest przyjemnie, ale są odcinki, gdzie można połamać nogi. Fajnie jeździ się też spokojniejszymi ulicami Kazimierza, gdzie ruch aut jest mniejszy, choć nie brakuje dziur. Miasto od lat zapowiada zrobienie jednolitej trasy wokół Błoń, ale na razie nic z tego nie wychodzi.

Bruk Twój wróg?
Trochę tak. Jeśli można zrobić gładki asfalt, to po co utrudniać nam życie? Przy zjeździe z kładki Bernatka jest taki niepotrzebny kawałek, gdzie można wyrżnąć.

Do Tyńca jeździsz? Nie za daleko na rolki?
Jasne. Tam i z powrotem. To jakieś 15 kilometrów. Bywa, że dziennie robię więcej.

A jeździsz czasem ruchliwymi ulicami?

Zdarza się. Ważne, żeby nie przeszkadzać samochodom. To fajny sport, trzeba tylko złamać lęk przed jazdą.

Ja raz spróbowałem i mam dość. Rolki jeżdżą do tyłu. Wpadłem do piaskownicy.
(śmiech) Nie wolno się poddawać. Trzeba naukę zacząć od hamowania.

A jak najszybciej można jeździć na rolkach?
Myślę, że jechałam nawet 40 km/h, ale w "pociągu".

W czym?
W grupie trzymających się za ręce rolkarzy jadących równym tempem. Można wtedy osiągnąć większą prędkość, bo zmniejszamy opór powietrza. A jak masz większe kółka do szybkiej jazdy, to wyciągniesz nawet więcej niż 40 km.

Organizujecie przejazdy po Krakowie. Po co?

Organizuję je z dwoma kolegami. Nocą, ulicami miasta. Wtedy możemy to robić, bo pilnuje nas policja. Były już dwa. Pierwszy przejazd przyciągnął ponad 500 osób. Byli nawet rolkarze z innych miast, w tym rodzina z Amsterdamu i najmłodsza uczestniczka. Miała sześć lat. Chcemy zwrócić na nas uwagę władz miasta i przyciągnąć miłośników rolek. Drugi przejazd popsuł nam deszcz i przyszli tylko najwięksi twardziele.

Kolejny przejazd?

4 października. Będzie muzyka na przyczepie i mam nadzieję, że mnóstwo ludzi.

Którędy jeździcie?

Pierwszy przejazd był bardziej romantyczny. Trasa wiodła przez mosty i Kazimierz. Październikowa trasa skierowana jest do studentów, na przykład tych z pierwszego roku i spoza Krakowa, aby poznali miasto. Biegnie pod akademikami, przez Stare Miasto, rondo Mogilskie, Podgórze i wraca na Rynek Główny.

Nie za zimno w październiku?
Ja jeżdżę w październiku i listopadzie, o ile nie pada. Liczymy na 1000 osób.

Ilu trzeba policjantów, aby tylu rolkarzy upilnować?
Ostatnio były cztery radiowozy i wystarczyło.

Skoro jesteście jak piesi, to możecie jeździć na promilach?

(śmiech) Nie wiem, co na to prawo. Ale lepiej nie podkręcać gazu. Szczególnie do dwóch promili.

A VIP-y z wami jeżdżą?
Nie wiem, ale zapraszamy. Wiem, że Maleńczuk jeździ na rolkach. Ponoć lubi śmigać po peronach na dworcu i uciekać przed policją.

Wypadki?
Zadrzają się, ale nie miałam spektakularnych. Nigdy nie przeleciałam przez maskę. Ostatnio wywaliłam się na prostym zakręcie, bo przeważył mnie plecak. Zdarłam sobie tak kolano, że będzie blizna.

A nie masz hamulców w tych rolkach? Takich klocków z tyłu.
Jeżdżę na tyle dobrze, że byłby to już obciach. (śmiech) Przeszkadzają, jak robisz już jakieś bardziej skomplikowane figury. Są inne sposoby hamowania.

Co powiesz w temacie wyższości rolek nad rowerem?
To i to fajne. Ale jeśli już, to rolki dają większe poczucie wolności, swobody. Poza tym można na nich jeździć tyłem. (śmiech)

Kiedy pierwszy raz wskoczyłaś w rolki?
Dawno temu, w Kanadzie. Byłam akurat na wakacjach w Toronto. Kupiłam rolki na przecenie za jakieś 80 dolarów. Kosztowały normalnie 200. Pojechałam trasą wokół jeziora Ontario. Idealna nawierzchnia, wielka woda obok mnie. Czułam, że płynę. (śmiech) I tam nie było podziału na pieszych, rowerzystów itd. Ludzie jakoś się tam dogadują bez słów.

A w Krakowie na ulicach nerwy i złośliwość?
Klaksony, dzwonki, krzyki. Jest jakaś taka zawiść. Nie wiem, z czego się to bierze.

Wioletta Dec
Współorganizatorka rolkowych przejazdów po Krakowie. Socjolog. Pracuje w firmie branży IT. Ma 27 lat. Pochodzi ze Stalowej Woli.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska