FLESZ - Jak będziemy wracać do normalności?
Według nieoficjalnych informacji, łupem bandytów mogło paść nawet 700 tysięcy złotych. Zuchwałego napadu na konwojentów dokonali 27 marca w godzinach popołudniowych na ul. Berka Joselewicza, nieopodal brzeskiego Rynku. Ruchliwe zwykle o tej porze ulice feralnego dnia świeciły pustkami.
Blokady nic nie dały
Samochód z dwoma konwojentami zaparkował na ul. Berka Joselewicza w Brzesku, tuż obok zakładu fryzjerskiego i gabinetu kosmetycznego. Tego dnia, z powodu epidemii, obydwa były zamknięte na cztery spusty. Przypadek?
W pojeździe znajdowało się dwóch pracowników ochrony. Jeden z nich wysiadł i poszedł na ul. Głowackiego po utarg z kantoru. Dalszy ciąg przypomina scenariusz sensacyjnego filmu. Z nieoficjalnych ustaleń wiemy, że obok samochodu konwojentów miały zatrzymać się dwa inne pojazdy. Wyskoczyło z nich kilku mężczyzn. Jeden z nich miał roztrzaskać szybę w samochodzie konwojentów i przyłożyć broń do głowy siedzącego w środku. Zaskoczony mężczyzna nie stawiał żadnego oporu, a złodzieje zabrali z pojazdu torbę z pieniędzmi i odjechali.
Z naszych ustaleń wynika, że mieli pojechać w kierunku szpitala w Brzesku i tam prawdopodobnie przesiedli się do innych pojazdów. Chwilę po zdarzeniu na ul. Berka Joselewicza pojawili się policjanci. - Natychmiast zarządziliśmy blokady dróg a na miejsce udała się grupa śledcza. Zabezpieczono wszelkie możliwe ślady, w tym okoliczny monitoring - informuje mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Kwarantanna sprzyja
Do dziś sprawcy są na wolności. Nie wiadomo też na jakim etapie jest prowadzone przez prokuraturę w Tarnowie śledztwo.
- Nie możemy na obecną chwilę informować o sprawie. Cały czas prowadzone są czynności - ucina prok. Marcin Michałowski, szef wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Specjaliści z zakresu bezpieczeństwa nie wykluczają, że do napadu nieprzypadkowo doszło w czasie, gdy większośc osób nie opuszcza domów. - Zaplanowanie takiego napadu jest dużo łatwiejsze, kiedy wszyscy pod względem mentalnym żyjemy koronawirusem i obawą, że się gdzieś możemy zakazić. Być może też pewnie środki bezpieczeństwa wśród firm ochroniarskich są lekko uszczuplone. Istotne dla przestępców jest również to, że policja kierowana jest teraz do innych zadań, a patroli na ulicach miast jest dużo mniej, bo muszą być gdzie indziej - podkreśla dr Krzysztof Liedel, ekspert ds bezpieczeństwa z Collegium Civitas.
Brzeska specjalność?
Ten napad nasuwa skojarzenia z bardzo podobnymi wydarzeniami w centrum Brzeska, które rozegrały się 25 lat temu. Dokładnie 18 grudnia 1995 roku grupa rabusiów również napadła tam na konwojentów. Ochroniarze przewozili pieniądze z jednego z nowosądeckich kantorów do banku w Krakowie. Samochód z gotówką zatrzymał się przy brzeskim rynku. Wtedy dwóch bandytów obezwładniło konwojentów i uprowadziło ich razem z gotówką.
Pracowników ochrony znaleziono później przykutych do drzewa w okolicy Mokrzysk. Łupem przestępców padło wtedy 240 tysięcy dolarów. Okazało się jednak , że napad był sfingowany i już w kwietniu 1996 roku policja zatrzymała 11 osób, w tym konwojentów, którzy upozorowali napad, aby przywłaszczyć sporą sumę pieniędzy.
