https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brzesko. Policjant zapobiegł tragedii

„Widzę, że i tak mi Pan nie odpuści” – usłyszał z ust zaginionego 17-latka Naczelnik Wydziału Kryminalnego brzeskiej jednostki. Policjant kilkanaście razy próbował się dodzwonić do chłopaka, który wyszedł z domu deklarując przy tym, że sobie coś zrobi. Doświadczenie zawodowe i upór policjanta sprawiły, że udało się w porę dotrzeć do desperata i przekonać go, aby wrócił do domu.

Sygnał o zaginięciu nastolatka dotarł do brzeskiej Policji rankiem 15 listopada. Zdenerwowana i zaniepokojona losem swojego dziecka matka zgłosiła się na komendę opowiadając, że jej 17-letni syn potrzebuje pomocy, a jego życie może być zagrożone. Nastolatek opuścił domu deklarując, że sobie coś zrobi. Policjanci wiedząc, że w takich sytuacjach liczy się każda minuta od razu rozpoczęli jego poszukiwania. Mieli świadomość, że szybko zapadający zmrok i niskie temperatury nie będą im sprzyjać.

Policjanci próbowali najpierw nawiązać kontakt telefoniczny z chłopakiem, jego telefon jednak nie odpowiadał. Skontaktowali się z jego znajomymi, jednak nikt nie wiedział, gdzie może on przebywać. Ustalono jednak, że może on przebywać na terenie jednego z kompleksów leśnych w Brzesku. To tam właśnie skierowane zostały wszystkie służby ratunkowe. Blisko 100 osób – policjantów i strażaków zaangażowało się w odszukanie nastolatka i przeczesywało las. W poszukiwaniach pomagał policyjny pies tropiący.

Biorący udział w działaniach Naczelnik Wydziału Kryminalnego widząc, że telefon zaginionego jest aktywny postanowił się z nim połączyć. Chłopak nie odbierał albo przerywał połączenia. Policjant nie dał za wygraną, po kilkunastu próbach w końcu usłyszał z ust nastolatka „Widzę, że i tak mi Pan nie odpuści”. Tak zaczęła się trwająca kilkadziesiąt minut rozmowa, podczas której policjant cierpliwie przekonywał chłopaka, aby wyszedł z lasu. Funkcjonariusz poruszał z chłopakiem różne tematy, w rozmowie przydały się również jego doświadczenia osobiste, sam jest bowiem ojcem nastolatków i rozumie rozterki, z jakimi boryka się dzisiejsza młodzież.

Umiejętnie przeprowadzona rozmowa i upór policjanta spowodowały, że 17-latek za jego namową wyszedł z ukrycia. Było już ciemno i dość chłodno, kiedy chłopakiem zajęła się wezwana na miejsce załoga karetki pogotowia.

WIDEO: Jak wygląda dzień strażaka w JRG 6 w Krakowie? Sprawdziliśmy!

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
ja
Chyba musi cię bardzo boleć to, że ktoś inny jest oficerem, a nie ty.
G
Gość
W tamtych kręgach to jest podstawa do odznaczenia.
M
Marek-policjant
Co prawda to prawda. PAŃSTWO OFICEROWIE rzadko robią coś dla dobra WASZEGO I NASZEGO. Tym bardziej warto o tym napisać i wyrazić uznanie Koledze - ups, przepraszam PANU OFICEROWI WIELCE SZANOWNEMU NACZELNIKOWI za zaangażowanie i dobrą robotę.
M
Marek-policjant
Czytam newsy o nas i albo któryś z nas "przegiął" i wyleciał z roboty dla dobra służby albo znów uratował kotka narażając swoje życie. Zastanawia mnie kto i kiedy wykonuje codzienną robotę policyjną. Niemniej wyrazy uznania Kolego.
p
pieszulicy
Z tego nastolatka był taki sam samobójca, jak ze mnie płetwonurek. Czyli żaden. To po pierwsze. Robię w firmie lata i nigdy, ale to nigdy nie spotkałem przypadku żeby zdecydowany samobójca informował bliskich o swoich planach i czekał z włączonym telefonem aż go znajdą!! Owszem po " sprawie " odnajdujemy jakieś listy pożegnalne, ale to już jest po. Co do problemów z jakimi boryka się dzisiejsza młodzież to chodziło o słabe wyniki na fejsie, zbyt niski abonament na komórkę i/lub zbyt "stary" model smartfonika ?
G
Galus
A ja dzisiaj babę z nosa wydłubałem i zjadłem.
o
olo
Oficer zrobił wyjątkowo coś, co szeregowi policjanci robią na co dzień. To jest warte artykułu w gazecie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska