Burmistrz Bodziony wniósł tzw. wzajemny akt oskarżenia przeciwko lekarce, również o naruszenie jego dóbr.
Do ugody nie doszło, gdyż burmistrz Bodziony jako jej warunek stawiał zdjęcie baneru z ośrodka zdrowia przy ulicy Kraszewskiego w Krynicy. Na to lekarka nie wyraziła zgody.
Na banerze, który uraził burmistrza, widnieje napis: "Protest, nie pozwólmy burmistrzowi zlikwidować ośrodka zdrowia". Rekacja burmistrza na baner miała obrazić lekarkę.
- Na jednej z sesji rady miejskiej Krynicy w czerwcu zeszłego roku burmistrz Bodziony pomówił mnie, że oczekuję na gminną kasę i chcę za pieniądze gminy wykonać remont - mówi doktor Dulkiewicz-Rozlach.
- To jest nieprawda. Otóż jestem tylko najemcą lokali w tym ośrodku zdrowia, a budynek jest własnością gminy. Nie zamierzam wyłudzać pieniędzy, bo sama wydałam na remonty w przychodni ponad 150 tysięcy złotych, odkąd ją prowadzę, to jest od 2001 r. A kiedy proszę, by burmistrz pozwolił mi dalej remontować, nie mam na to zgody.
Burmistrz Bodziony twierdzi, że stoi na straży publicznych pieniędzy, a przychodnia NZOZ jest firmą prywatną prowadzącą działalność gospodarczą. Dlatego on nie może remontować budynku, gdyż nie pozwala mu na to prawo.
- Treść baneru na budynku jest niezgodna z prawdą i szkaluje mnie jako osobę sprawującą funkcję publiczną - twierdzi Bodziony. - To jest kłamstwo.
- Jeśli władze uzdrowiska nie przeprowadzą remontu budynku, w którym są także mieszkania gminne, to dojdzie do likwidacji ośrodka - argumentuje doktor Dulkiewicz- Rozlach. - Taki remont musi być przeprowadzony do końca roku.
Lekarka z Krynicy ma doświadczenie w procesach z urzędnikami. Niedawno wygrała proces
o zniesławienie z trzema samorządowcami z gminy Chełmiec, gdzie też prowadziła ośrodek zdrowia.